Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Dusza cesarza, czyli mała niespodzianka


Jeśli rysować ten sam obraz, raz za razem, na stercie papieru, pomyślała Shai, w swoim czasie ten obraz znajdzie się odciśnięty również na dolnych kartach. Bardzo głęboko.

Ostatnio mogliście zauważyć na moim blogu zawód twórczością Sandersona, a mianowicie Stalowym Sercem, czy w krótkim, bo zaledwie stustronowym opowiadaniu był w stanie połatać me złamane przez niewypał serce? Cóż, Dusza cesarza nie jest szczególnie pasjonującą lekturą, tam niemal nic się nie dzieje, wszystko toczy się w jednym miejscu, na łamach książki pojawia się zaledwie kilka postaci, ale jest napięcie, są wspaniałe niuanse, które pozwalają wciągnąć się w lekturę opowiadania... Mogłabym napisać, że Dusza cesarza to teatr jednego aktora — Shai, która musi dzięki sprytowi rozwiązać sytuację, która wydaje się bez wyjścia i albo uratować cesarstwo i siebie, albo w razie niepowodzenia zostać zgładzona. Jej los wisi na cieniutkim włosku, jeśli tylko mocniej nim szarpnie, jeśli na zbyt wiele sobie pozwoli, straci głowę.

Sanderson stworzył świetnie skonstruowaną intrygę. Chociaż niemal cały czas towarzyszymy tylko i wyłącznie Shai, to jednak dzięki temu, że jest niezłą obserwatorką, możemy dowiedzieć się czegoś więcej o pozostałych postaciach. Shai jest Fałszerzem, kimś kto jest w stanie zmienić jedną rzecz w drugą, majstrując przy jej historii, nie ma kogoś, kto byłby w stanie ją doścignąć. Nie jest jednak niezwyciężona, przecież dała się złapać i uwięzić... Drugą wyróżniającą się postacią jest Gaotona, który swoją mądrością i szczerością, wzbudza ogólny szacunek. Nie pojawia się często na łamach Duszy cesarza, ale momenty z nim należały do tych według mnie najprzyjemniejszych. Sanderson chociaż miał niewiele stron do dyspozycji, to udało mu się stworzyć postacie z krwi i kości, którym szczerze kibicowałam. Na początku nie pałałam przyjaznym uczuciem do Shai, do końca nawet nie wiem dlaczego, ale potem zaczęłam za nią trzymać kciuki, była mieszanką zdyscyplinowana, sprytu i odwagi, 

Na uwagę zasługuje również fakt, że Sanderson czerpał inspirację, pisząc to opowiadanie z kultury azjatyckiej. Wszystko, co pojawiało się w Duszy Cesarza wyobrażałam sobie na modłę chińską — meble, pomieszczenia, bohaterów. Ogólnie sam Pałac Cesarski według mnie przypominał właśnie Zakazane Miasto. Te małe smaczki potęgowały moją radość z lektury.

Muszę przyznać, że Dusza cesarza nie była absorbującą lekturą, jej czytanie zajęło mi raptem ponad godzinę. To dobra książka, ale z pewnością nie wydałabym na nią 20 złotych, zwłaszcza, że ostatnie dwadzieścia stron stanowią jedynie reklamy książek wydawnictwa Mag… Jeśli dorwiecie to opowiadanie w promocji, tak jak ja, polecam sięgnąć po Duszę cesarza, jeśli jednak fantastyka, orient i krótka forma do Was w ogóle nie przemawia, cóż… zawsze możecie zaryzykować. Ta historia oprócz ciekawej treści może zaoferować Wam coś jeszcze, może pobudzić Was do myślenia, czy niesamowite fałszerstwo, to już dzieło sztuki? Jakimi kryteriami trzeba się posłużyć, by praca  na te miano zasłużyła? Czy fałszerz to artysta?  

Niech Book będzie z Wami, 
Matylda