Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Bohaterowie bez twarzy?


Ilu czytelników, tyle twarzy bohaterów 

Przy okazji postu z Portretami pamięciowymi bohaterów dowiedziałam się rzeczy arcyciekawej, część z Was napisała, że w ich wyobraźni literackie postacie nie mają twarzy, szczerze mówiąc bardzo mnie to zaintrygowało, do tego stopnia, że postanowiłam trochę podpytać innych czytelników. 

Jak jest ze mną? 
U mnie sprawa jest dość prosta — zazwyczaj bohaterowie są do siebie podobni, w zależności oczywiście od sytuacji: tu dodam komuś długie włosy, tu brodę, a innemu garba... Nie zawsze kieruję się wskazówkami autora. Czasem zwyczajnie zapominam, co o nich pisarz wspominał, zwłaszcza, że niejednokrotnie wygląd bywa napomknięty jedynie raz, więc... Musiałabym sobie gdzieś zapisać, jakiego koloru to Bohater X miał oczy. Jeśli postać posiada blizny, znamiona, dziwnego koloru włosy/oczy to pamiętam o tym doskonale, ale nie zawsze te cechy szczególne pasują do mojego wizerunku danej postaci... 

Jak jest z innymi? 
Sidła zarzuciłam na kilku grupach książkowych, by zasięgnąć informacji u innych czytelników. Odpowiedzi przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Ile ludzi, tyle zdań, jakby to pięknie ujął Terencjusz, parafrazuję na Ilu czytelników, tyle twarzy bohaterów. To bardzo ciekawy temat, zupełnie przeze mnie przeoczony, dzięki Waszym komentarzom otworzyłam na niego oczy! Mam nawet mały pomysł na próbę badania tego zagadnienia, ale chyba zrobię to dopiero w roku akademickim, jeszcze nie wiem dokładnie, jak powinnam przeprowadzić całą misterną procedurę, będę informować! 

Niektórzy stwierdzali, że i owszem wyobrażają sobie twarze bohaterów, ale jedynie na początku, wraz z poznawaniem książki one się zacierają i stają zupełnie mało istotne. Dokładne opisy postaci? A właściwie na co to komu? To zupełnie zbędny element. Są osoby, które czasem wklejają w wizualizację postaci twarz jakiegoś aktora, a czasem nie czynią tego wcale i sylwetka, wygląd — wszystko jest za mgłą. Nasi bracia i siostry czytelnicy zwracają uwagę na opisy albo od razu o nich zapominają i z własnych elementów składają wygląd bohaterów. Zdarza się też tak, że w wyglądzie postaci coś nam nie pasuje, więc... Tu coś inaczej pokolorujemy, tu coś dodamy, a tu odetniemy uszy. Piękno czytania nie zna granic! Co jeszcze? Sprawy twarzy i całej reszty może załatwić dobra okładka czy choćby zdjęcie znalezione na serwisie tumblr. Wyrazisty opis też jest istotny, podobnie jak rola postaci, bo jeśli jest epizodyczna, to po co zaprzątać sobie nią głowę? 

Ogólna twarz, ostra twarz, twarz, której nie można zobaczyć z bliska, nie można ją przybliżyć, bo się zamazuje, twarze znajomych... Ile tego było!  A pewnie jest jeszcze więcej, bo odpowiedziała mi zaledwie garstka spośród czytelniczej braci. Bardzo to ciekawe, zważając na to, że w życiu twarze często skupiają całą naszą percepcję... bardzo chciałabym się dowiedzieć, jak na tę sprawę spoglądają osoby cierpiące na prozopagnozję (niemożliwość rozpoznawania twarzy)

Niemi bohaterowie? 
Z głosami bohaterów mam zdecydowanie większy problem. Trudniej jest mi je usłyszeć, jeśli nie mam żadnych wskazówek, co to tego jak powinny brzmieć. Postać się jąka? Ma szorstki głos? Zachrypnięty? Piskliwy? Tak, to mi zdecydowanie pomaga! Jednak mimo wszystko nie słyszę siebie... U innych sprawa ma się podobnie, jak w widzeniu twarzy bohaterów, Ilu czytelników, tyle głosów postaci. Niektórzy doskonale słyszą literackich bohaterów i każdemu nadają niepowtarzalny głos. Inni w ogóle ich nie słyszą. Cóż... są też ci, którzy nawet nie pomyśleli, by głosy sobie wyobrazić! 



Jak jest z Wami? 
Słyszycie głosy bohaterów? 
Czy jedynie własny? 
Intonujecie dialogi? 
Bohaterowie mają twarze?

Niech  Book będzie z Wami,
prosząca o wybaczenie wszelkich nieścisłości w teśkcie,
bowiem pisała go w entuzjazmie
Matylda
Dodatek do tekstu, którego miało nie być tutaj, ale jednak jest: 

Z kognitywistycznej beczki: Twarz

Jedyna w swoim rodzaju. Przyczynia się do oceny atrakcyjności, nie jest symetryczna, jest skomplikowana: oczy, usta, nos... Twarz jest mimo swojej złożoności rejestrowana i przede wszystkim przetwarzana przez mózg jako całość. Już noworodek ma podstawową zdolność do percepcji twarzy, co ciekawe najbardziej z elementów twarzy preferują one oczy. Dziecko niedługo po urodzeniu jest w stanie naśladować osobę, która otwiera usta i pokazuje język. To aktywne wielozmysłowe naśladowanie. Dobrze, ale jaka z tego wszystkiego konkluzja? Dzięki ewolucji rodzimy się już z wrodzonymi, podstawowymi reprezentacjami twarzy.

Jak percypujemy twarze? To zależy... od kultury! Jednak zawsze wpływ na to ma fiksacja gałek ocznych na istotnych szczegółach. Azjatyccy studenci pochodzący z Japonii i Chin częściej fiksowali wzrok na centralnych punktach (nos, usta), natomiast studenci brytyjscy na oczach obserwowanej twarzy. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że w kulturze wschodniej zbyt nadmierny kontakt wzrokowy można uznać za niestosowny. A jak zapamiętujemy twarzy? Z pewnością będzie nam trudniej, jeśli będą odwrócone o 180 stopni w układzie pionowym! Co ciekawe nie dotyczy to innych obiektów. 

Do tego wszystkiego dochodzi rozpoznawanie emocji jako składowa interakcji społecznych... Jak rozpoznajemy emocje? Ach, to już temat na zupełnie inną historię! Powiem tylko tyle: osoby cierpiące na schizofrenię mają spore problemy z rozpoznawaniem emocji. 

Literatura: Jaracz, J. (2010). Neuropsychiatria i Neuropsychologia. 5, 3-4: 109–121.
źródło: fotografia