Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Więzień gatunku


Wiele lat byłam osobą, która czytała jedynie książki jednego gatunku - fantastyki. W dzieciństwie zaczytywałam się w Tolkienie, tak zrodziła się moja miłość do magicznych światów, nie zawsze była ona jednak łatwa. W początkowych etapach czytelniczej przygody nie byłam wymagająca, więc często podobały mi się książki, których dziś pewnie nie tknęłabym kijem. Miały cechę wspólną należały do fantasy (podgatunek fantastki). Teraz świadomie wybieram lektury i nie kieruję się jedynie bezpiecznym dla siebie gatunkiem, zwłaszcza, że nie zawsze powieści spod flagi fantastyki są dobrze skrojone.

Jako więzień gatunku nie mogłam pozwolić sobie na podróż do umysłu mordercy, kiedy moja fascynacja serialami kryminalnymi urosła do tego stopnia, że musiałam w końcu sięgnąć po kryminały. Lubię je czytać, jeśli ich fabuła nie jest zlepkiem niejasnych przesłanek, uwielbiam rozwiązywać zagadki, autor może wodzić mnie za nos, ile jego dusza zapragnie! 

Nie muszę już zgrzytać zębami na powtarzające się motywy - a tu walka o władze, a tu smoki, a tu znowu wędrówka. Wiadomo, nie każda książka fantastyczna posiada tego typu elementy, ale czasem zdarza mi się trafić w krótkim odstępie czasu na podobne tytuły, wówczas nie jest zbyt miło, a ja nie potrafię odnaleźć radości z lektury. 

Jestem multigatunkowcem, ostatnio odnalazłam wiele przyjemności z czytania reportaży, oparcie na faktach sprawia, że inaczej odbieram daną powieść i łatwiej jest mi wczuć się w atmosferę książki, łatwiej się wzruszam, łatwiej denerwuję. Fikcja literacka rzadko kiedy wzbudza we mnie emocje, musi być ona naprawdę dobrze wykreowana, a bohaterowie tych historii powinni być świetnie rozrysowani, jeśli mają choćby znamiona płytkości, cóż... Nie płaczę, nie uśmiecham się. 

Co daje mi czytanie wielu gatunków? 
1. Czytelnicze doświadczenia
2. Możliwość konwersacji na wielu książkowych płaszczyznach 
3. Brak czytelniczej nudy
4. Książkowy kac? Jeśli zmieniam gatunek, nie jest mi straszny! 

Co mi odbiera czytanie wielu gatunków? 
Chyba tylko to, że nie umiem powiedzieć, który z nich uważam za najlepszy i najbardziej do mnie przemawiający. Prościej jest mi odpowiedzieć, jakiego nie lubię, nie przepadam za romansami, jakoś są dla mnie często zbyt lukrowane, albo zbyt dramatyczne... 

A jak jest z Tobą? 
Ograniczasz się do jednego gatunku?
Jakie książki lubisz? 

Niech Book będzie z Wami, 
Matylda