Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)




Wydaje się, że w Rozbitym Imperium panuje względny pokój, od czasu do czasu zdarzają się większe czy mniejsze konflikty, ale zazwyczaj nie są one specjalnie zajmujące... Jednak to tylko pozory, gdy w grę wchodzą magia, nieumarli i potężni czarnoksiężnicy, świat może w każdej chwili obrócić się w perzynę. Czerwona królowa rządzi już niepodzielnie od wielu lat, jest władcą, który twardą ręką trzyma poddanych i rodzinę, jest również jedną ze stron konfliktu... W tę groźną grę wplątuje się książę Jalan - wnuk monarchini i wiking Snorri, którzy chcąc nie chcąc, są na siebie skazani i będą musieli dzielić się znojami podróży, by ocalić życie a może i nawet Rozbite Imperium. Tajemnicze zaklęcie nie pozwoli im się rozdzielić, a gdyby nawet rozłąka przyszła im do głów, cóż, może być ich ostatnia decyzja w życiu. 

Książę głupców to powieść drogi, takie trochę heroic fantasy podszyte powieścią łotrzykowatą, dwie główne postacie - książę Jalan i wiking Snorri podróżują, by ocalić siebie, ale również bliskich tego drugiego. Są zupełnie różni Jalan to pyszałek i kobieciarz, który za nic ma życie innych, to tchórz, który przez zbieg okoliczności udaje podziwianego bohatera. Nie jest księciem z bajki - jest opryskliwy, zdradliwy i przede wszystkim jest świetnym kłamcą. Te cechy sprawiają, że jest przypomina mi Locke'a Lamorę z Serii o Niecnych Dżentelmenach Lyncha. Wiecie, Locke był raczej mimo wszystko pozytywną postacią - choćby świadczy o tym oddanie przyjaciołom, Jalan przy nim to diabeł wcielony... Jednak książę ma równie oszukańcze zapędy, co pan Lamora i główka mu cały czas pracuje, by wymyślić dobry spisek, aby uwolnić się od wikinga. Z kolei Snorri jest człowiekiem honoru, wielkim wojownikiem, który nie boi się stanąć w szranki z przeważającą liczbą wrogów, mimo dość przerażającej aparycji jest raczej miło usposobionym człowiekiem. Ci dwaj bohaterowie to przeciwieństwa, które będą musiały nauczyć się współpracy... 


Książę głupców jest swoistym wprowadzeniem w nowy cykl Lawrence'a rozgrywający się w Rozbitym Imperium, autor otworzył sporo wątków, ale mało z nich zamknął, co nie jest oczywiście mankamentem powieści, bo z góry wiedziałam, że właśnie tak będzie - przecież to trylogia, a nie jednostrzałowiec, jednak niektóre tajemnice autor mógł rozwiązać, bo, co jak co, ale nie do końca na początku potrafiłam się połapać w otaczającym bohaterów świecie. Zwłaszcza, że książę Jalan - narrator - spał na lekcjach dotyczących geografii i historii świata. Motyw podróży dwóch głównych bohaterów dał nam możliwości poznania nie tylko Czerwonej Marchii, z której wywodzi się Jalan, ale również kilku pozostałych krain, dzięki czemu świat przedstawiony tylko zyskał: mamy lepszy ogląd na kulturę, wojny, na historie bohaterów, jednak... To jeszcze nie to - trochę za mało autor kładł nacisk na opis stworzonego przez siebie uniwersum. Nie jest to szalenie rozbudowany świat - bazuje na zlepkach dawnej Europy, ale mimo pewnych braków jest całkiem miło wykreowany. Rozbite Imperium to ciekawy zlepek naszej... popkultury z magią, i motywami high fantasy. jak wspominałam: są czarnoksiężnicy, jest potężna magia, są nieumarli, są również sklepowe plastikowe manekiny straszące w jaskiniach... I pewnie jeszcze sporo innych dziwów przygotował dla nas autor. Głównym motorem napędowym powieści jest chęć uratowania rodziny przez Snorriego, Jalan zmuszony jest towarzyszyć wikingowi w trudnej wyprawie - wioska Snorriego została napadnięta, jednych zabito, innych wzięto do niewoli, Snorri gnany zemstą i nadzieją, że jego bliscy żyją, nie cofnie się przed niczym, by wrócić do domu. 

Wielkim plusem Księcia głupców jest narracja prowadzona przez księcia Jalana - jego cięty język, humor i... nieco olewczy stosunek do rzeczywistości, całkiem nieźle sprawdzały się do pokazania nam jego przygód. Jalan jest antybohaterem, jedynie przez przypadek udaje mu się czasem zrobić coś dobrego.

Ta historia nie wciągnęła mnie od pierwszej strony, chociaż akcja niemal nie opuszczała powieści, zwyczajnie czegoś mi w tej opowieści na początku brakowało, potem wszystko zaczęło się powoli układać się w spójną całość, by skończyć, jak to często w fantasy bywa - epicką bitwą i zapowiedzią kolejnej przygody... Cóż, polecam Wam Księcia głupców - nie jest to może fantastyka najwyższych lotów, ale na letnie wieczory - jest jak znalazł.


Autor: Lawrence Mark
Wydawnictwo Papierowy Księżyc
Seria Trylogia Wojna Czerwonej Królowej
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 484