Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Dlaczego nie sięgnę już po Remigiusza Mroza...


 Na Leonie chyba jeszcze nie było takiego felietonu, ale szczerze mówiąc, czułam potrzebę, by go napisać. By podzielić się z większym gronem informacjami, które znalazłam, a które ginęły wśród zachwytów nad nowościami od Remigiusza Mroza. Przed paroma dniami pojawił się reportaż w programie śniadaniowym TVNu (link), w którym ujawnione zostały personalia Ove Løgmansbø. Mróz odkryty jak Rowling, King i im podobni, zastosował naprawdę niezły chwyt marketingowy, teraz o nim głośno, teraz o nim się mówi,  teraz dopiero książki na siebie zarobią, zresztą rozgłos mu niepotrzebny, bo i tak jest znany i lubiany wśród czytelników, ale mniejsza z tym, ukłony za ten ruch, naprawdę, tego się nie czepiam. Marketing pierwsza klasa! Czepiam się czegoś innego. Zupełnie innego. Czepiam się researchu, a raczej jego braku. Gdyby to była polska książka Mroza, to nie byłoby zamieszania, ale to książka Ove Løgmansbø – fikcyjnej postaci, pół Farera i pół Polaka, który mieszka na Wyspach Owczych, a nie wie o nich nic.

Co się wydarzyło?

To był pomysł autora czy wydawnictwa?
MKK: Remigiusz, nie ujawniając prawdziwej tożsamości, wysłał pierwszą książkę o Wyspach Owczych do wybranych wydawnictw, przedstawiając się jako początkujący pisarz o polsko-farerskich korzeniach. Dla wiarygodności zadbał nawet o to, żeby wysłać mail z duńskiej domeny. [...] O tym, kim naprawdę jest Ove Løgmansbø, dowiedzieliśmy się dopiero przy podpisywaniu umowy. Spodobała nam się ta literacka zabawa i postanowiliśmy ją kontynuować. Wspólnie z autorem dopracowaliśmy koncepcję i przez ponad rok utrzymywaliśmy całą historię w tajemnicy.
[źródło]

Wśród zawieruchy postów zrobiłam małe śledztwo, by wyłuskać z nich te, które najbardziej odnoszą się do tematu. Na początku pojawił się świetny artykuł Ćwieka, który w bardzo merytoryczny sposób piętnuje wybór pseudonimu autora:

Słowem – owszem, zarówno Rowling jak i King chcieli się na moment pozbyć brzemienia znanego nazwiska, ale po to, by, i to jest kluczowe, sprawdzić się w czymś, czego dotąd nie robili. [...] Na tle tych postaw stworzenie przez Mroza Ove Løgmansbø jawi mi się wyłącznie jako sprytny zabieg marketingowy, nie zaś test dla samego siebie. Oto bowiem nadal mamy do czynienia z kryminałem czyli czymś, w czym Remigiusz czuje się dobrze. Lektura „Enklawy”, a także, a może przede wszystkim wyniki śledztwa kolegi, pozwalają sądzić, że na polu gromadzenia materiałów źródłowych, autor również dramatycznie nie zmienił metody ich pozyskiwania.

Tutaj pojawia się mały zgrzyt u Ćwieka, bo to nie jego kolega prowadził śledztwo, a koleżanka kolegi, Pani Kinga, o czym kolega pisze na profilu prywatnym Ćwieka, a który to komentarz jest cytowany na fanpage'u smakksiążek.pl.  

źródło
Cóż, jak wynika z komentarza Fererowie nie są zadowoleni z takiego obrotu sytuacji, w której to dochodzi do naginania rzeczywistości pod fikcję literacką, która to... No, cóż, mogłaby się wydarzyć nie na Wyspach Owczych, ale gdziekolwiek indziej na świecie, bo z Wyspami ma mało wspólnego. 

Dlaczego Kinia to zrobiła? Bo od lat mieszka na Owcach, ma męża Farera i uznała, że działalność Ove Logmansbo za szkodliwą. Remigiusz w swoich książkach porusza wiele śliskich tematów, że wymienię choćby Grindadrap czy stosunki farersko – duńskie. Robi to nie mając o nich pojęcia, ponieważ jego research to zaledwie kilka tekstów w necie. Umówmy się, kiedy on miałby mieć czas, by poszukać informacji? Ja do swojej debiutanckiej książki zbierałem materiały przez rok. Gdybym pisał zawodowo, pewnie byłbym w stanie to skrócić do trzech miesięcy. A on w trzy miesiące – jak sam mówi - pisze pięć książek.

Pani Kinga Eysturland, o której najprawdopodobniej mówił fragment powyższego komentarza i, która, tak mi się wydaje po wysłuchaniu podcastu (The Faroe Islands Podcast), rozpoczęła śledztwo dotyczące błędnego pokazywania Wysp Owczych, napisała recenzję: http://www.faroe.pl/…/39-prosto-z-wysp-owc…/170-enklawa.html (znajduje się ona również na lubimyczytac). 

[...]Zdecydowanie przekoloryzowany jest również motyw niechęci Farerczyków wobec Duńczyków. Oczywiście kwestia niepodległości jest na archipelagu wciąż żywa, a zdania od lat podzielone, ale duńsko – farerskie animozje nie są tak intensywne jak próbuje przedstawiać je narrator poprzez kąśliwe dialogi i polityczną mowę nienawiści. Farerczycy zazwyczaj unikają konfrontacji i nie zdarza się, aby jakikolwiek przyjezdny lub mieszkający na Wyspach Owczych Duńczyk usłyszał przykre uwagi pod adresem swojej przynależności narodowej. Poza tym przedstawiona w książce, jako skrajnie nacjonalistyczna partia Sjálvstýri jest w rzeczywistości najbardziej umiarkowaną z partii republikańskich. [...] Powyższe błędy, a także inne nieścisłości niewspomniane w niniejszym tekście, silnie nadwątliły moją wiarę w polsko – farerskie korzenie autora. Wątpliwości budzi już samo nazwisko autora, które na Wyspach Owczych występuje jedynie w formie „Á Løgmansbø”. Obawiam się, zatem, że „Ove Løgmansbø” to tylko marketingowy pseudonim autora, mający budzić skojarzenia z poczytnym Jo Nesbø. Wygląda, więc na to, że wydawnictwo postawiło na kampanię reklamową opartą na fikcji – nie tylko literackiej.

Słyszeliście o tych błędach w reportażu TVNu? Ja tam wypowiedzi o takich bublach nie zapamiętałam (było o dzwonkach, o nazwisko Ove'a; o imieniu, które nosił ktoś nieodpowiedni do niego płciowo), a chyba są dość istotne, prawda? Nie czytałam też nigdzie sprostowania, wyprowadzenia czytelników Ove z błędu, a mam wrażenie, że recenzja Pani Kingi nie miała siły przebicia, by ktoś mógł zobaczyć, jakie błędy popełnił Mróz. Bo i jak mogłaby mieć? Ludzie się zachwycili nowymi książkami ulubionego pisarza, ale nawet nie pomyśleli o możliwości, że... coś może być nie tak. Że to całe śledztwo nie było spowodowane tylko nazwiskiem, jak próbuje to pokazać Mróz (tak, to dwa różne wywiady): 



Co skłoniło cię ostatecznie do ujawnienia, że Ove Løgmansbø to tak naprawdę Remigiusz Mróz?

RM: Chciałem, by tajemnica utrzymała się jak najdłużej. Wydawało mi się, że jeśli stworzę Farera, a nie Polaka, nikt nie dojdzie prawdy – autor będzie wszak mieszkał na tak odległym archipelagu, że nie sposób będzie zweryfikować, czy jest tam naprawdę. Nie wziąłem jednak pod uwagę tego, że na miejscu znajdą się osoby, które rozpoczną śledztwo… i będą wnikliwe bardziej niż Chyłka i Forst razem wzięci [źródło]

[...]Nikt nie słyszał o żadnym polsko-farerskim pisarzu, nikt nie znał Ovego Løgmansbø, a w dodatku autor w swoich książkach pisał na przykład o pukaniu do drzwi – zwyczaju, który na Farojach właściwie nie występuje…[...]
Co skłoniło cię ostatecznie do ujawnienia, że Ove Løgmansbø to tak naprawdę Remigiusz Mróz?
Śledztwo na Wyspach Owczych. Było prowadzone na szeroką skalę, bo w Vestmannie nikt nigdy nie słyszał o rzekomo mieszkającym tam Ove Løgmansbø. Miejscowość ta liczy sobie niewiele ponad tysiąc dwustu mieszkańców, więc zadanie właściwie nie było trudne [źródło]


Wypowiedzi te nie sugerują, że buble powodowały chęć odnalezienia prawdy o Ove, a raczej nasuwają na myśl działania fanów na Wyspach Owczych, aby znaleźć miejscowego pisarza. Nie znalazłam wypowiedzi Mroza, który pisze o tym, że popełnił błędy – no, dwie, na mój komentarz Przeciwnie, podkreślam, że nieścisłości zaalarmowały Polonię... [źródło - komentarze]. I a w dodatku autor w swoich książkach pisał na przykład o pukaniu do drzwi – zwyczaju, który na Farojach właściwie nie występuje… Może gdzieś taki większy komentarz piętnujący wszystkie babole jest, jeśli tak to razu dodam go do postu, ale na chwilę obecną nic takiego nie znalazłam.

A skąd podejrzewam, że śledztwo jednak nie zaczęło się od nazwiska/nie miało ono tak wielkiego znaczenia, jak przedstawia to Mróz? Wychodzę Wam naprzeciw! Pani Kinga udzieliła wywiadu w listopadzie zeszłego roku podcastowi, o którym wspomniałam powyżej: http://www.faroepodcast.com/2016_11_01_archive.html, jest on co prawda w języku angielskim, ale... Całkiem łatwo jest go przyswoić. Wypowiedz o książce Enklawa i jej mankamentach rozpoczyna się w mniej więcej w połowie trzeciej minuty [2:30]. 

Na osłodzenie tego postu pozostało mi jeszcze jedno źródło, ten sam podcast, ale z 27 II 2017: http://hwcdn.libsyn.com/…/4/9a40ad93f794d2…/Podcast_274.mp3… prosto z Wysp Owczych, bez retuszu TVN, bez koloryzowania, posłuchajcie. Panowie komentatorzy nie są zbyt szczęśliwi... Myślę, że naprawdę warto poznać spojrzenie mieszkańców Wysp Owczych na całe sprawę, która bądź co bądź ich dotyczy. Będę szczery, to mnie zdenerwowało... A dodatkowo możemy posłuchać Remigiusza Mroza, który mówi: To fikcja literacka., co nie do końca spodobało się komentatorom. Szczerze mówiąc najlepiej posłuchać tego samemu. bo kurcze, jeszcze coś przekręcę i dopiero będzie C: [http://www.faroepodcast.com/…/podcast-274-ove-logmansbo-rev…]

źródło
Do rzeczy... 
Dlaczego akurat Remigiusz Mróz umieścił Enklawę na Wyspach Owczych? Bo, jak mówi, mierzył się z wyzwaniem literackim, ale mu najwyraźniej nie sprostał. Dlaczego nie zrobił researchu pogłębionego, tylko korzystał z internetu?  Mam wrażenie, że gdyby była to naprawdę dobra merytorycznie książka o Fererach nikt, by się z Wysp nie czepiał, wręcz przeciwnie, ludzie, by się cieszyli... Bo kto by nie chciał być częścią książki? Kto by nie chciał chodzić ulicami, w których dział się ulubiony kryminał? A tak mam wrażenie, że wyspiarska Polonia czuje co najwyżej niesmak. 
źródło
Wśród entuzjastycznych komentarzy fanów twórczości Remigiusza Mroza, można było odnaleźć kilka takich, które nie są zbyt przychylnie nastawione do jego alter ego, a wręcz przeciwnie, czują się oszukane całą zasiniało sytuacją. To nie tylko rzucone w eter hasło Ludzie czuli się pokrzywdzeni, to naprawdę miało miejsce: 

Komentarze:
[...] w przeciwieństwie do innych osób, nie jestem zaskoczona pozytywnie lecz bardzo negatywnie. Przeczytałam jedną z Pańskich książek i niestety mi się bardzo nie podobała, lubię kryminały natomiast Pana styl i rozwój wątków są mi zupełnie nie po drodze. [...] Ale kupiłam książkę "Enklawa" ponieważ lubię skandynawskie kryminały. W tym momencie czuję się oszukana i uważam, że wyrzuciłam pieniądze w błoto. W materiale podaje Pan przykład Rowling, która również pisała pod pseudonimem. Różnica jest taka, że nie podszyła się ona pod kogoś innej narodowości. [...][źródło

[...]czuję się oszukana. Liczyłam na to, że przeczytam książkę napisaną przez kogoś, kto zna realia życia na Wyspach Owczych, a nie tylko czytał o nich w magazynach podróżniczych. Nie znalazłam też żadnej wzmianki w Pana biografii, że płynie w Panu chociaż domieszka skandynawskiej krwi...a książka 'Enklawa' była tak promowana: autor polsko-farerskiego pochodzenia - to jest wprowadzanie potencjalnych czytelników w błąd.[...] Czuję się nabita w butelkę. Moim zdaniem jest pewna granica tworzenia swojego pisarskiego alter ego i niestety, jak dla mnie to Pan ją trochę przekroczył.[źródło

Pisanie pod pseudonimem to tworzenie całej tożsamości? Pytam, bo nie wiem. W tym przypadku niestety rodzina o tym nazwisku czuje się poszkodowana, a okładka książki przywodzi na myśl książki Jo Nesbo. Czuje ze pan Mróz poszedł na łatwiznę i niestety zrazil mnie w ten sposób. [źródło]

Wielu autorów pisze pod pseudonimem ale raczej niewielu pod nazwiskiem z innego kraju i tworzy całą związaną z tym historię. Myślałam, że mam w rękach książkę napisaną przez farera, że dowiem się czegoś o wyspach owczych od kogoś stamtąd. Zależało mi na tym bo to miejsce, które mnie fascynuje i super była myśl o czymś takim. A tymczasem to tylko bajka a gość wie jak się okazuje tyle co i ja i do tego wprowadza czytelnika w błąd (jak chociażby to pukanie do drzwi). Dla mnie to jest oszustwo i wytłumaczenie pana Mroza mnie nie przekonuje. Pozdrawiam [źródło]

Czy jako posiadacz dwóch takich książek, mogę domagać się jakiegoś zadośćuczynienia od autora bądź wydawnictwa? Bo to jawne wprowadzenie w błąd czytelnika. Reklamuje, że obywatel Wysp Owczych, a to zwykły Polak, który o tym kraju wie równie wiele może co ja. Jakbym chciał znać nazwy ulic ichnich, to bym sobie odpalił Google Mapa. Kupiłem te książki, żeby się dowiedzieć czegoś o tym mało znanym zakątku Europy, a okazało się że zostałem nabity w butelkę. [źródło]

Ku końcowi


Nie wiem czy należę do wymagających czytelników, czy nie, ale nie czytam wszystkiego, jak leci. W tym akurat przypadku nie chodzi jednak o bycie koneserem pięknego słowa, bo i psychologiczne motywacje bohaterów, i styl autora etc. są w tym miejscu nieważne, ważne jest to, że ja też nie wiem, jak wygląda życie na Wyspach Owczych! Pewnie jakbym chwyciła po książkę Ove, to z nastawieniem, że nie tylko czeka mnie skandynawski kryminał, ale też poznanie tego odległego świata, bo on tam żyje, bo tam mieszka, bo ma te codzienność na wyciągnięcie ręki, więc nie poddawałbym jego zdań o Wyspach w wątpliwość. Nie robię bowiem researchu do książki, którą czytam, co najwyżej od czasu do czasu coś sprawdzam, jak coś mi nie pasuje w polskich realiach, które notabene znam. Tutaj liczę na wiedzę i przede wszystkim doświadczenia autora, a teraz równie dobrze mogę sobie wejść na: Faroe Islands Webcams i coś czuję, że tyle samo się z nich dowiem o Wyspach, co z Enklawy... Nie chcę jej czytać, by przypadkiem nie wyrobić sobie jakiejś opinii o Farerach, która mogłaby być zupełnie oderwana od rzeczywistości.

Jak Mróz udawał mieszkańca Wysp Owczych, spytacie? Proszę bardzo! 

[...] Skąd wziął się pomysł na napisanie serii o Wyspach Owczych i wydanie jej w Polsce?
Ove Løgmansbø: Zawiniła farerska mgła. To w nią się wpatrywałem, kiedy po kłótni z żoną wyszedłem wieczorem do portu w Vestmannie, usiadłem na pirsie i wpadłem na pomysł napisania Enklawy. A skoro zaświtał właśnie tam, a nie w Polsce, wybór lokalizacji wydawał się całkiem uzasadniony. Swoją drogą ciekawi mnie nieustannie, ilu pisarzy wymyśliło kryminalną intrygę po kłótniach ze swoimi partnerkami… czasem mam wrażenie, że uzbierałoby się ich całkiem sporo. Może tylko niechętnie się do tego przyznają. [...] Przy „Enklawie” często zasięgałem porad kolegów z Tórshavn, którzy na co dzień przychodzą do pracy w mundurze. [...]Kusi mnie ta perspektywa, ale na razie bardziej komfortowo czuję się otoczony farerską mgłą.  [źródło]

Pojawiło się meritum...

W tym całym świetnym chwycie marketingowym zapomniano o tych ludziach, o Farerach, zapomniano o ich tradycjach, o ich kulturze... To oni i przyszli czytelnicy będą pokrzywdzeni. Tak hipotetycznie, załóżmy, mieszkacie w... no, Koziej Górce, to miejsce ma różnego rodzaju tradycje, unikatowy język, mieszkańców, którzy nie są wrogo nastawieni do obcokrajowców, z którymi kiedyś mieli problemy, ale teraz są one nieistotne, człowiek to człowiek. I nagle ktoś wyskakuje i pisze, że Ty to takich ludzi nie lubisz, że w ogóle to ich nienawidzisz i jak tylko ich widzisz to z miejsca jesteś niemiły. Nie mając o tym pojęcia, pisząc z błędami książkę, wypaczając Twoją perspektywę, nie byłbyś oburzony? Bo ja bym była.

Wiecie, co? Przyznanie Mroza i tak nic nie zmieni, a wręcz według mnie pogorszy sytuację. Teraz, gdy ludzie wiedzą, że Remigiusz Mróz to Ove, jeszcze więcej osób po tę książki chwyci, jeszcze więcej osób dowie się o wypaczonym obrazie Wysp Owczych. A Mróz w żadnym wywiadzie nie sprostował swoich błędów, ot w TVNie pojawiły się wzmianki o dzwonkach, o nazwisko Ove, o jakimś imieniu,  o duńsko-farerskie relacjach nic się nie pojawiło, jak i o reszcie przytoczonych przez Panią Kingę mankamentach. TVN mógł coś wyciąć, mógł ubarwić, ok, rozumiem, nie mogę winić Remigiusza Mroza za to, co pokazała telewizja, ale za to, że chociaż już wie, co zrobił źle nigdzie się tym nie podzielił, już mogę. Nie napisał o tym na swoim profilu. Nie powiedział w żadnym wywiadzie, że no niestety, nie wyszło tak, jakbym chciał, przepraszam, że popełniłem błędy takie i takie, przyznaję się, nie chcę Was w nie wprowadzać, teraz już wiem o Wyspach Owczych więcej.  Ale cóż, bo jak to powiedział autor w wywiadzie dla The Faroe Islands Podcast To fikcja. A przecież można byłoby dać książkę do przeczytania Polonii z Wysp Owczych, przecież mają swoje profile w sieci – myślę, że bez problemu, by pomogli, dzięki temu powstałaby zapewne książka, która mogłaby pokazać prawdziwy obraz Wyspiarzy. 

Przykre, że pisarz tak poczytnych książek stworzył coś, co jak twierdzą mieszkańcy Wysp Owczych, wypacza obraz o nich i przede wszystkim: błędnie o nich pisze. Buble zdradziły tajemnicę. Cóż... Chciałam pokazać, że to nie było tak bardzo kolorowe, jak przedstawił to TVN, a ludzie naprawdę mogli się poczuć urażeni fikcją. Szkoda, że jeszcze większa ilość ludzi zostanie wprowadzona w błąd, bo w to, że nowe/stare książki Remigiusza/Ove kupią jego fani, nie śmiem wątpić. Ale... Chociaż zainteresowanie Wyspami Owczymi może wzrosnąć –  chyba jedyny plus (no, oprócz, dobrego marketingu :D) tutaj dostrzegam.  

Nie pozostaje mi nic innego jak rozstać się z Wami, dołączając piosenkę, którą ostatnio słuchałam, a jak się okazało... Jest w języku Wyspiarzy!

Na smakuksiążek pojawił się wywiad z Panią Kingą! „Remigiusz Mróz uchodzi na Wyspach Owczych za pajaca”, czyli Polka demaskuje Ove Løgmansbø.

Niech Book będzie z Wami,
przepraszająca za edycję posta, 
ale coś się sypnęło w ustawieniach
i nie wygląda on tak jakbym chciała :< 
Matylda
źródła:
https://www.facebook.com/GrupaWydawniczaPublicatSA/photos/a.172938462751465.37200.168632469848731/1439022126143086/?type=3&comment_id=1439062469472385https://www.facebook.com/remigiusz.mroz/posts/631754403680535
https://www.facebook.com/ProjectForoyarpl/posts/1354115157968816
http://www.faroepodcast.com/2017/02/podcast-274-ove-logmansbo-revealed.html
http://www.faroepodcast.com/2016_11_01_archive.html
http://www.faroe.pl/index.php/component/content/article/39-prosto-z-wysp-owczych/170-enklawa.html
http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/8406/wiemy-kim-jest-ove-logmansbo
http://www.spidersweb.pl/rozrywka/2017/03/06/ove-logmansbo-remigiusz-mroz/
https://www.facebook.com/WyspyOwcze/posts/1084729188213813