Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Łaska, czyli... to na pewno był polski kryminał?


Kiedy będziesz w moim wieku(...) będziesz wiedział, że według rodziny samobójcy zawsze są jacyśinni” przed śmiercią. Zmyślają po fakcie, rozumiesz? Sądzą, że powinni coś zauważyć, więc wydaje im się, że rzeczywiście zauważyli.


Annę Kańtoch kojarzę z jej fantastycznej twórczości, jednak nie spodziewałam się, że jej nazwisko znajdę kiedyś na okładce kryminału  byłam zaskoczona, ale równocześnie szczerze zaintrygowana, co w tej płaszczyźnie ma do zaoferowania ta uhonorowana Nagrodą Zajdla autorka. Muszę przyznać, że chociaż sprawcę odgadłam dość szybko, bo właściwie w momencie, w którym się pierwszy raz pojawił, to i tak bawiłam się przy tej powieści naprawdę dobrze. Po pierwsze: Kańtoch nie bawi się w półśrodki, trup ścieli się gęsto, a autorka wodzi za nos czytelnika, raz po raz podrzucając, co bardziej lub mniej wiarygodne tropy. Po drugie: wykreowani przez nią milicjanci nie są pustymi wydmuszkami, chociaż gdybym miała ich skonfrontować z pozostałymi bohaterami, to nie mogłabym powiedzieć, że są oni niebywale skonstruowani, jednak nie są też marionetkami, które Kańtoch rzuciła, by goniły za mordercą. Nie są to tępi osobnicy, którzy krążą we mgle  fakt, nie mogą czasem poradzić sobie ze sprawą, ale jest to wynikiem tego, że jeszcze nie powęszyli dość głęboko... A niektórzy ze świadków nie chcą z nimi współpracować na tyle, by pomóc im szybciej dojść do prawdy. 

Sprawa rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Jedna dzieje się w 1955 roku, kiedy mała Marysia znika na cały tydzień, a potem powraca w zakrwawionej sukience. Druga to rok 1985 i najnowsze zbrodnie, które wstrząsają miastem, do którego powróciła trzydziestosześcioletnia Maria... Ta sama która w przeszłości została porwana. Czy sprawa seryjnego mordercy ma coś wspólnego z jej zaginięciem? 

Uczeń Marii popełnia samobójstwo, a kobieta nie może znieść myśli, o tym że mogła zrobić dla niego coś więcej. Koszmarne wydarzenia z 1955 roku nie chcą ją opuścić, nie może spać, jest aspołeczna i najlepiej czuje się we własnym towarzystwie. Co się z nią działo w lesie? Co takiego widziała? Jak przeżyła? Nie wiadomo. Dziewczynka nic nie pamiętała, a dorosła już kobieta jednocześnie chce wrócić myślami do tamtego wydarzenia, a z drugiej strony boi się poznać prawdę o swoim losie. Wiedzie samotne życie od czasu do czasu, dokarmiając błąkającego się wokół jej rodzinnego domu kota. Śmierć ucznia wyzwala w niej niepokój, a kolejne ginące nastolatki nie pozwalają jej zebrać myśli  Maria czuje, że coś wie, coś ją trapi, o czymś zapomniała. Czy będzie w stanie pomóc w śledztwie, czy jedynie je utrudni? 

Sprawę prowadzi Bogusz  młody, ambitny milicjant, który widzi w morderstwach możliwość szybkiego awansu i wyrwania się z małej miejscowości, jednak z pozoru prosta układanka zaczyna coraz bardziej i bardziej się komplikować. Bogusz wraz z koleżanką po fachu nie szczędzą jednak czasu, wiedzą że morderca może jeszcze zabić, a społeczeństwo domaga się ukarania zbrodniarza, a jeśli nie... Plotki ukarzą potencjalnych winnych, ludziom przecież łatwo znaleźć kozła ofiarnego. 

Muszę przyznać, że ogromnie zaimponowała mi ta powieść, Kańtoch stworzyła świetną postać kobiecą  Marię Lenarczyk, której profil psychologiczny jest dobijający, a jednocześnie... pełen nadziei. Kobieta nie umie wyjść poza strefę komfortu, jednak jeśli tego nie zrobi, życie może stracić kolejne dziecko, a tego Maria nie mogłaby sobie wybaczyć. Nauczycielka ciągle się waha, nie jest pewna swoich osądów, klucz w poszukiwaniu samej siebie i odpowiedzi na tajemnice przeszłości i teraźniejszości. Jej smutek wręcz wylewa się z kart powieści, a każdy niemal fragment z nią niepokoi. 

Klimat powieści dopełnia atmosfera miasteczka — smutne i pozbawione jakiegoś szczególnego wyrazu. Z drugiej jednak strony każdy zna każdego, a wszyscy bacznie obserwują sąsiadów i za ich plecami tworzą przerażające plotki... Maria mieszka na uboczu miejscowości, w trudno dostępnym miejscu — wielokrotnie drżałam o to, co może czekać się w cieniu za jej oknem. Kańtoch świetnie budując klimat, nie oszczędza naszych nerwów. W pewnym momencie w każdym bohaterze, który rozmawiał z Marią dostrzegałam osobę, która chce ją zamordować. Styl Kańtoch również świetnie się sprawdził — autorka znalazła złoty środek pomiędzy ilością dialogów, a opisów, które to potęgowały przykry i przytłaczający nastrój.

Dla mnie nie ma w tej książce dłużyzn, akcja przeplata się z przemyśleniami bohaterów lub analizą kolejnej wskazówki, możemy razem z milicjantami dojść wreszcie od nitki do kłębka, jak również obserwować powolne zmiany, jakie zachodzą w głównej bohaterce. Serdecznie polecam!



Tytuł: Łaska
Autor: Anna Kańtoch
Wydawnictwo Czarne
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 400






Niech Book będzie z Wami,
Matylda