Miecz w moim ręku jest straszną bronią. Przede wszystkim dla mnie.
Już jakiś czas temu miałam przyjemność usłyszeć kilka słów o
cyklu Kroniki Belorskie Olgi Gromyko, muszę przyznać, że chyba niemal wszystkie
ploteczki przerodziły się w moje własne odczucia. Ktoś wspominał mi o humorze —
był i to w znacznych ilościach. Ktoś inny mówił o barwnych postaciach — też
były. Inny opowiadał o połączeniu Wiedźmina (bo Wolha poluje na potwory) i
słowiańskiego Harry'ego Pottera (Starmińska Wyższa Szkoła Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa) z kabaretem — jak
najbardziej mogłabym uznać takie porównanie za całkiem trafne. Sama czytając
opowieść o rudej wiedźmie, pomyślałam o książce Spalić Wiedźmę Kubasiewicz,
obie książki łączy świetna postać głównej protagonistki i niebywały humor!
Wolha Radna vel W.Redna, czyli główna bohaterka a zarazem narratorka powieści Zawód
Wiedźma jest adeptką VIII roku w Starmińskiej Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa..., gdzie jako jedyna kobieta
przygotowuje się do zawodu maga praktyka. Mag praktyk zabija potwory, strzygi,
uzdrawia, nie jest to praca dla ludzi o słabych nerwach i czarodziejskich
umiejętnościach, główna bohaterka posiada talent, ale nie tylko on czyni z niej
wyjątkową postać. Jej cięty język, pewność siebie i brak obijania w bawełnę
sprawia, że nie sposób jest z nią miejscami wytrzymać i stąd też otrzymała przydomek W.Redna, bo cóż... Wolha lubi dokuczać kolegom z roku, robiąc im od czasu do czasu spektakularne psikusy.
Książka podzielona jest na dwie części, pierwsza z nich
skupia się na Dogewie — miejscowości, w której bytują wampiry. Główna
bohaterka trafia tam z polecenia swojego mistrza, by zbadać dziwne wydarzenia,
które mają tam miejsce — zginęło trzynaście osób, a sprawa robi się na tyle
poważna, że ludzie niedługo mogą ruszyć z widłami na krwiopijców. Wojna nie
jest w smak ani jednym, ani drugim, więc Wolha nie bez wątpliwości rusza, by
zbadać sprawę. W Dogewie czeka ją moc zaskoczeń, będzie musiała wykorzystać i
przemyśleć całą swoją dotychczasową wiedzę na temat wampirów. Letni czy zimowy
czosnek pokona wampira? Ilość potrzebnej do zabicia wampira święconej wody? Na
małe eksperymenty i obalanie mitów dziewczyna znajdzie czas pomiędzy szukaniem
grasującego w Dogewie potwora/strzygi/czegoś, a spacerami z Lenem. Len to obok
Wolhi druga z głównych postaci, równie zadziorny jak magiczka, ale okryty nutką tajemniczości jegomość. Wolha będzie miała z nim nie lada wyzwanie, bo
kiedy ona będzie chciała się czegoś dowiedzieć, on znajdzie wymijającą
odpowiedź! Z tą dwójką nie będzie można się nudzić! Ich wspólne rozmowy
wypełniają początkowe sto pięćdziesiąt stron opowieści, troszeczkę mnie na to frustrowało, bo byłam bardzo ciekawa, co sieje mord w Dogewie — i jest to jedyny mankament, jeśli chodzi o
moje odczucia do opowieści o Wolhnie, zbyt długi nieprzeplatany zbytnio
energetyzującymi elementami wstęp do właściwej akcji. Czytanie rozmów dwójki bohaterów mnie miejscami nużyło — autorka przesadziła z ich ilością, ale... Wniosły one całkiem sporo do wyglądu świata przedstawionego, budując grunt do dalszych wątków historii.
Len pojawia się również w drugiej części Zawodu Wiedźmy, tym
razem akcja rozgrywa się w innym miejscu, a historia jest w przeciwieństwie do
pierwszej nasączona jest akcją. W Dogewie autorka wprowadza nas w świat przedstawiony,
pokazuje go powoli, ostrożnie wchodzimy w rzeczywistość Wolhy, z kolei w
części Sesja i praktyka naukowo-terenowa możemy czerpać ze świata wykreowanego
przez Gromyko całymi garściami. Zwiedzamy go razem z trójką bohaterów: Lenem,
Wolhą i Walem (trollem najemnikiem), którzy muszą odzyskać bezcenny klejnot,
jednak sprawa prosta nie będzie, a przygód po drodze całkiem spore stadko. W
Sesji... trójkę bohaterów nie opuszcza humor i wspólne docinki, ich rozmowy czyta
się świetnie — są lekkie i nie sposób jest pomylić jednej postaci z drugą.
Autorka nadała każdemu bohaterowi inny głos, co czyni czytanie jeszcze
przyjemniejszym. Karczmarze, różnorakie stwory, wampiry — mają w swoich wypowiedziach różnego rodzaju naleciałości, choćby dla przykładu taki Wal — klnie jak szewc i nie przebiera w słowach. Cieszę się, że w tej lekkiej
fantastycznej komedii Gromyko nie poszła na łatwiznę w dialogach, ale postarała się, by jej bohaterowie byli barwni. Co prawda postaci, które goszczą w powieści dłużej niż kilka stron nie ma zbyt wiele, ale te które mamy okazje poznać należą raczej do tych sympatycznych i dobrze zarysowanych.
Autorka w pierwszej części historii
o Wolhnie serwuje nam świetną mieszankę wybuchową: fantastyka, z krwi i kości bohaterowie i humor wylewający się niemal z każdej strony, nie zabrakło
romansu, ale dla takiej antyfanki jak ja był on jak najbardziej zjadliwy.
Leszy, wampiry, smoki, krasnoludy, trolle... wszelkie magiczne rozumne i
nierozumne istoty zagościły na łamach powieści, w mniejszy lub większy sposób
wpływając na przygody głównych postaci. Muszę przyznać, że po ciężkiej sesji
taka lekka książka była niczym lekarstwo. Pochłonęłam ją w dwa dni, ciesząc się
z lektury coraz bardziej i bardziej, na końcu ogromnie żałując, że już
przeczytałam ostatnie zdanie. Polecam na smutnie dni! Na chwilę relaksu będzie
jak znalazł!
Niech Book będzie z Wami,
Matylda
Autor: Olga Gromyko
data wydania: 22 czerwca 2016
liczba stron: 546
liczba stron: 546