Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Zawód Wiedźma, czyli przygoda czeka za rogiem!



Miecz w moim ręku jest straszną bronią. Przede wszystkim dla mnie.

Już jakiś czas temu miałam przyjemność usłyszeć kilka słów o cyklu Kroniki Belorskie Olgi Gromyko, muszę przyznać, że chyba niemal wszystkie ploteczki przerodziły się w moje własne odczucia. Ktoś wspominał mi o humorze — był i to w znacznych ilościach. Ktoś inny mówił o barwnych postaciach — też były. Inny opowiadał o połączeniu Wiedźmina (bo Wolha poluje na potwory) i słowiańskiego Harry'ego Pottera (Starmińska Wyższa Szkoła Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa) z kabaretem — jak najbardziej mogłabym uznać takie porównanie za całkiem trafne. Sama czytając opowieść o rudej wiedźmie, pomyślałam o książce Spalić Wiedźmę Kubasiewicz, obie książki łączy świetna postać głównej protagonistki i niebywały humor! Wolha Radna vel W.Redna, czyli główna bohaterka a zarazem narratorka powieści Zawód Wiedźma jest adeptką VIII roku w Starmińskiej Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa..., gdzie jako jedyna kobieta przygotowuje się do zawodu maga praktyka. Mag praktyk zabija potwory, strzygi, uzdrawia, nie jest to praca dla ludzi o słabych nerwach i czarodziejskich umiejętnościach, główna bohaterka posiada talent, ale nie tylko on czyni z niej wyjątkową postać. Jej cięty język, pewność siebie i brak obijania w bawełnę sprawia, że nie sposób jest z nią miejscami wytrzymać i stąd też otrzymała przydomek W.Redna, bo cóż... Wolha lubi dokuczać kolegom z roku, robiąc im od czasu do czasu spektakularne psikusy. 

Książka podzielona jest na dwie części, pierwsza z nich skupia się na Dogewie — miejscowości, w której bytują wampiry. Główna bohaterka trafia tam z polecenia swojego mistrza, by zbadać dziwne wydarzenia, które mają tam miejsce — zginęło trzynaście osób, a sprawa robi się na tyle poważna, że ludzie niedługo mogą ruszyć z widłami na krwiopijców. Wojna nie jest w smak ani jednym, ani drugim, więc Wolha nie bez wątpliwości rusza, by zbadać sprawę. W Dogewie czeka ją moc zaskoczeń, będzie musiała wykorzystać i przemyśleć całą swoją dotychczasową wiedzę na temat wampirów. Letni czy zimowy czosnek pokona wampira? Ilość potrzebnej do zabicia wampira święconej wody? Na małe eksperymenty i obalanie mitów dziewczyna znajdzie czas pomiędzy szukaniem grasującego w Dogewie potwora/strzygi/czegoś, a spacerami z Lenem. Len to obok Wolhi druga z głównych postaci, równie zadziorny jak magiczka, ale okryty nutką tajemniczości jegomość. Wolha będzie miała z nim nie lada wyzwanie, bo kiedy ona będzie chciała się czegoś dowiedzieć, on znajdzie wymijającą odpowiedź! Z tą dwójką nie będzie można się nudzić! Ich wspólne rozmowy wypełniają początkowe sto pięćdziesiąt stron opowieści, troszeczkę mnie na to frustrowało, bo byłam bardzo ciekawa, co sieje mord w Dogewie — i jest to jedyny mankament, jeśli chodzi o moje odczucia do opowieści o Wolhnie, zbyt długi nieprzeplatany zbytnio energetyzującymi elementami wstęp do właściwej akcji. Czytanie rozmów dwójki bohaterów mnie miejscami nużyło — autorka przesadziła z ich ilością, ale... Wniosły one całkiem sporo do wyglądu świata przedstawionego, budując grunt do dalszych wątków historii.  

Len pojawia się również w drugiej części Zawodu Wiedźmy, tym razem akcja rozgrywa się w innym miejscu, a historia jest w przeciwieństwie do pierwszej nasączona jest akcją. W Dogewie autorka wprowadza nas w świat przedstawiony, pokazuje go powoli, ostrożnie wchodzimy w rzeczywistość Wolhy, z kolei w części Sesja i praktyka naukowo-terenowa możemy czerpać ze świata wykreowanego przez Gromyko całymi garściami. Zwiedzamy go razem z trójką bohaterów: Lenem, Wolhą i Walem (trollem najemnikiem), którzy muszą odzyskać bezcenny klejnot, jednak sprawa prosta nie będzie, a przygód po drodze całkiem spore stadko. W Sesji... trójkę bohaterów nie opuszcza humor i wspólne docinki, ich rozmowy czyta się świetnie — są lekkie i nie sposób jest pomylić jednej postaci z drugą. Autorka nadała każdemu bohaterowi inny głos, co czyni czytanie jeszcze przyjemniejszym. Karczmarze, różnorakie stwory, wampiry — mają w swoich wypowiedziach różnego rodzaju naleciałości, choćby dla przykładu taki Wal — klnie jak szewc i nie przebiera w słowach. Cieszę się, że w tej lekkiej fantastycznej komedii Gromyko nie poszła na łatwiznę w dialogach, ale postarała się, by jej bohaterowie byli barwni. Co prawda postaci, które goszczą w powieści dłużej niż kilka stron nie ma zbyt wiele, ale te które mamy okazje poznać należą raczej do tych sympatycznych i dobrze zarysowanych. 

Autorka w pierwszej części historii o Wolhnie serwuje nam świetną mieszankę wybuchową: fantastyka, z krwi i kości bohaterowie i humor wylewający się niemal z każdej strony, nie zabrakło romansu, ale dla takiej antyfanki jak ja był on jak najbardziej zjadliwy. Leszy, wampiry, smoki, krasnoludy, trolle... wszelkie magiczne rozumne i nierozumne istoty zagościły na łamach powieści, w mniejszy lub większy sposób wpływając na przygody głównych postaci. Muszę przyznać, że po ciężkiej sesji taka lekka książka była niczym lekarstwo. Pochłonęłam ją w dwa dni, ciesząc się z lektury coraz bardziej i bardziej, na końcu ogromnie żałując, że już przeczytałam ostatnie zdanie. Polecam na smutnie dni! Na chwilę relaksu będzie jak znalazł!

Niech Book będzie z Wami, 
Matylda 


Tytuł: Zawód Wiedźma
Autor: Olga Gromyko
data wydania: 22 czerwca 2016
liczba stron: 546











Za książkę dziękuję wydawnictwu: