Niedobrze, że tak traktujecie więźniów, robią pod siebie i
umierają nic nie mówiąc. […] Tu pomoże psychologia, torturować każdy potrafi,
sztuką jest złamać, nie krzywdząc fizycznie.
Zdziwiłam się, że Osada Godność to film oparty na faktach —
i to na ogromnie przerażających faktach. Historia najnowsza, a mimo wszystko
wydająca się niezwykle odległa, obozy śmierci, gdzie tortury i zabójstwa to
niemal codzienność, totalitarne rządzy Pinocheta… A było to tak niedawno! Bo krwawe mordy zaczęły się już w 1973 roku. Warstwa po warstwie
Colonia niemieckiego reżysera, a zarazem scenarzysty filmu Floriana
Gallenbergera obdziera widza z pozytywnych emocji. Na początku wszystko wydaje
się w porządku: dwójka szczęśliwych zakochanych, piękne widoki (które zresztą towarzyszą nam
przez cały film), uśmiechnięci ludzie. Ale wszystko do czasu, do czasu wojskowej
junty Augusto Pinocheta w 1973 roku, która rozpoczęła krwawą i wciąż wydawałoby się okrytą całunem
tajemnic opowieść.
Lena (Emma Watson) jest stewardesą, przylatuje do Chile, gdzie spotyka się ze swym wybrankiem
serca, który działa w chilijskim światku wolnościowym... Muszę przyznać, że Watson w tej kreacji spisała się na medal, nie przypominała Hermiony, była zupełnie kimś innym, zaprezentowała się naprawdę świetnie. Zakochani spędzają razem czas, cieszą się sobą, ale idylla głównych bohaterów przemija wraz z łapanką, w której to dochodzi do ich rozstania. Daniel zostaje zabrany, następnie brutalnie go torturują. Lena rozpoczyna walkę z wiatrakami i próbuje odszukać ukochanego. Trop prowadzi do La Sociedad Benefactora y Educacional Dignidad, która to owiana jest mroczną tajemnicą. Nikt z niej nie wyszedł, ale wejść do niej jest całkiem łatwo. Lena dołącza do sekty i próbuje odnaleźć ukochanego. Będzie musiała zmierzyć się z demonami w ludzkiej skórze, kryjącymi się za murami Coloni.
Szczerze mówiąc, dawno jakikolwiek film mną tak nie wstrząsnął, jak własnie Osada Godność. To co wyczyniał przywódca sekty było brutalne i przykre za razem, nie umiem znaleźć na niego innego określenia niż zwyrol. To co czynił Paul Schäfer (Michael Nyqvist) było przerażające i oburzające, ten straszny proceder trwał przez długi czas, ochronę Niemcowi zapewniała władza Chile, która to też czerpała korzyści z jego nieludzkich działań.
To nie jest łatwy film, a z końcowymi napisami trudno się pogodzić i dać wiarę w ich przekaz. Myślę, że warto go obejrzeć, zwłaszcza, że historia, mimo że jest niezwykle brutalna to bliska naszym czasom. Na uwagę zasługują stroje i sceneria, co jak co, ale kostiumy oddawały klimat minionego wieku, wręcz odczuwało się atmosferę lat osiemdziesiątej. Kolorowe ubrania zostały zastąpione przez niemal szare uniformy, nie tylko stroje uległy zmianie, ale również świat wokół Leny - stał się on bezbarwny, chłodny i przepełniony ciemnością, tak jak miejsce, do którego zdecydowała się wejść.
Polecam.
Niech Book będzie z Wami,
Matylda