Nie wiem, ja Wy, ale ja cierpię na brak fantastycznych krain do oglądania, filmów, które poleciłabym znajomym jest mało, a ja chciałabym dostać w końcu jakąś ciekawą historię. Z pomocą przyszło mi studio Production I.G., które stworzyło Seirei no Moriboto - historię nieobfitującą w krwawe wydarzenia, bez wielkich wojen, epickich konfliktów, ta produkcja przypominała mi raczej Stranger - Mukou Hadan film, który miałam okazję kiedyś obejrzeć. Jest trochę sielsko, trochę miło, trochę bijatyk. Jednak Moriboto ma tę przewagę nad Stranger, że główny bohater, opiekun dziecka nie jest oschłym wojownikiem, Balsa to kobieta sympatyczna i oddala, która wypełnia najlepiej jak potrafi złożoną zrozpaczonej Cesarzowej obietnicę...
DD |
Balsa to wojowniczka, a zarazem płatny ochroniarz, zbieg okoliczności sprawił, że uratowała od śmierci Księcia... Jednak jego życie wciąż jest zagrożone, Balsa, która poprzysięgła, że ocali osiem dusz, przyjmuje ciężkie brzemię opiekowania się dzieckiem cesarza. Kto chce śmierci chłopca? Jego własny ojciec. Dlaczego? Sprawa nie jest już tak prosta, a odpowiedź skrywają legendy. Czy Balsa ocali dziecko? Co spotka tych dwoje?
Do dziewiątego odcinka na akcje nie można narzekać, pościg za dwójka głównych postaci trwa, więc Balsa jest zmuszona wykorzystywać swoje niemal nadludzkie umiejętności. Jest mistrzem włóczni, który nie ma sobie równych. Szczerze mówiąc, myślałam, że Chugum będzie jednym z tych irytujących małych arystokratów, którzy tylko czegoś wymagają, ciągle narzekają i są po prostu nieznośni, bardzo się jednak myliłam. Książę był jedną z najsympatyczniejszych postaci w anime, co prawda miał trudności z odnalezieniem się w nowej sytuacji, ale nie było one sztuczne, a chłopiec nie zachowywał się arogancko w stosunku do swoich opiekunów. Był posłuszny, uczciwy, ale miał w sobie wiele dumy, która nieraz nastręczyła mu kłopotów.
W tej produkcji nie uświadczymy wielu fantastycznych momentów, ale jak już się one pojawiają naprawdę robią wrażenie, są ciekawe i co najważniejsze oryginalne. Mamy wróżbitów i szamanów, przenikające się światy, wodnych ludzi... Wreszcie: wielką legendę, która może ocalić całe cesarstwo, ba! cały świat od zguby.
Świat w anime jest spójny, ale skrywa przed jego mieszkańcami wiele tajemnic, muszę przyznać, że Nahoko Uehashi, czyli autorka noweli, całkiem zgrabnie obmyśliła w jaki sposób ma funkcjonować świat. W Seirei no Moribito jest dużo orientu, jest pałac cesarski, który do złudzenia przypomina ten z Zakazanego miasta, są wreszcie stroje i zachowania bohaterów, dla których honor jest ważniejszy od życia. Ujęło mnie również to w jaki sposób bohaterowie się do siebie odnoszą, nie jest to... wymuszone? Takie wiecie, imperatyw mówi, że mają się kochać, to się kochają, bo tak, w Moribito wszystko ma swoje oparcie, wszystko jest wyjaśnione, pokazane, nie ma niedomówień. Postacie to niewątpliwe plus, który napędza anime i których nie da się nie lubić, każdy z nich ma inny charakter, inne nawyki, inny sposób bycia, to nie są kalki, to nie są puste kartki, są to bohaterowie z krwi i kości.
Poleca wszystkim tym, którzy szukają czegoś ciekawego, a jednocześnie odrobinę sielskiego, bo cóż trzeba przyznać, że w pewnym momencie akcja drastycznie zwalnia, jednak miło było poznawać bliżej historie, jaka stoi za światem Balsy i jej przyjaciół. Warstwa obyczajowa tej produkcji niewątpliwie zasługuje na bliższe poznanie, więc... polecam!
Niech Book będzie z Wami,
Matylda