Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Nic nie jest takie na jakie wygląda, czyli Zankyou no Terror

Zankyou no Terror było całkiem niezłym anime, które zdecydowanie wyróżniało się wśród wszystkich innych produkcji z sezonu lato 2014. Długo się jednak do niego przymierzałam, bo bohaterowie to nastolatkowie, bo jego opis na jednej ze stron mnie odrobinę zmylił... przez niego ubzdurałam sobie, że Zankyou no Terror jest osadzone w świecie po ataku nuklearnym, a guzik prawda. 

Tokio - stolica Japonii - miasto wydawałoby się bezpieczne i wygodne, umożliwiające rozwój, a jednocześnie niepokojące i powoli pogrążające się w chaosie, bo jak żyć w miejscu, które jest gnębione przez ataki terrorystyczne? Wychodzić z domu? Zamknąć się na cztery spusty i nie wyściubiać nosa? Co jest celem tajemniczych Sfinksów? Co planują? Czym jeszcze zaskoczą? Czy Tokio stanie się jałową pustynią?

Na początku nikt nie brał na poważnie wystąpienia dwóch młodych ludzi w internecie, ale gdy ich słowa spełniły się, stali się najbardziej poszukiwanymi przestępcami w Japonii. Są genialni, są zagadkowi i nie zawahają się przed użyciem swoich umiejętności. Na domiar złego posiadają pluton, który wykradli z elektrowni atomowej w Aomori, z nimi nie będzie łatwo wygrać policji... Czy zdziesiątkują Japonię? A może... właśnie, a może za ich działaniami coś się skrywa? Może to nie jest wygłup dwóch podrostków? Na te pytanie spróbuje odpowiedzieć policja, do której należy błyskotliwy, ale zdegradowany detektyw Shibazaki. On będzie starał się za wszelką cenę zapobiec atakom i zrozumieć kto za nimi stoi. 


Toujiego Hisamiego (Twelve) i Aratę Kokonoe (Nine) poznajemy, kiedy udają się na pierwszy dzień szkoły, traf chciał, że spotykają tam niezdarną Lisę Mishimę, która przez kilka zbiegów okoliczności zostaje postawiona przed wyborem, albo dołącza do ekipy Sfinsków albo marnie kończy. Dziewczyna oprócz nieradzenia sobie z przyziemnymi czynnościami, jest prześladowana przez rówieśników, nie ma łatwego życia również w domu, w którym nadopiekuńcza matka ciągle próbuje ją monitorować... Lisa jest bohaterka zdecydowanie różniącą się od zimnego i nieprzeniknionego Nine i uroczego, ale diabelsko uśmiechającego się Twelve. Jej nieporadność zupełnie nie pasuje do zorganizowanych i wszystko pieczołowicie planujących Sfinksów. Czy to błąd, że taka postać pojawiła się w anime? Niektórzy uznają Mishimę za irytującą, dla mnie taka nie była, współczułam jej i kibicowałam, jej postać jako jedyna spośród pozostałych może uchodzić za jednokolorową - Lisa ma dobre serce i nie skrywa ciemnych stron. Twelve i Nine - terroryści, których przeszłość do najmilszych nie należała, nie zdradzę Wami co  przydarzyło się tej tajemniczej dwójce, ale ich historia do łatwych w ocenie nie należy. Five, cóż, kiedy się pojawiła wątki w Zankyou no Terror zaczęły się nieco sypać i stawać miejscami mało prawdopodobnymi, ale jej przybycia do Tokio nie mogę uznać za zbędnym. Niektórzy uważają ją za równie irytującą jak Lisa, jednak myślę, że zapominają oni spojrzeć na dziewczynę przez pryzmat jej przeszłości, patrzą na nią jednowymiarowo, biorą pod uwagę jedynie jej teraźniejsze czyny... Myślę, że wystarczy się lepiej przyjrzeć tej postaci, by ją zrozumieć.

Czytałam komentarze, które zarzucają niektórym relacjom w animacji umiejscowienie na siłę, byle tylko były, bo pasowały scenarzystom, cóż... Patrzę na to inaczej, stawiam się w sytuacji, w której przez całe życie przed czymś uciekałam, byłam zdana na siebie, prześladowana przez rówieśników, czy nie chciałabym zbliżyć się do osoby, która okazała mi wsparcie? Z którą się śmiałam? Myślę, że każdy potrzebuje bliskości, więc tak widzę jedną z przyjaźni w Zankyou no Terror. Z kolei związek Twelve i Nine jest dla mnie jak najbardziej świetnie wykreowany, są oni niemal nierozłączni, polegają na sobie i tworzą niezwykle zgrany duet, który niejednokrotnie utrze nosa policji. A co z Shibazakim? Jest cóż... typowym detektywem, trochę samotnik, trochę ekscentryk, palacz, a jednocześnie człowiek sprawiedliwy, który będzie dążył do poznania prawdy za wszelką cenę - nawet własnej kariery. 

dddddddd
Niewątpliwym mocnym punktem tego anime jest jego wykonanie - wybuchy, pościgi czy strzelaniny są przedstawione z niesamowitą dbałością o szczegóły, nic nie jest pozostawione przypadkowi, co sprawia, że obraz studia Mappa ogląda się z niebywałą przyjemnością. Jednak największą radość czerpałam z słuchania ścieżki dźwiękowej do Zankyou no Terror, utwór Is -Yoko Kanno (ft. POP ETC) towarzyszył mi przez wiele wieczorów po seansie, a scena, w której po raz pierwszy się pojawił jest chyba moją ulubioną.  

To nie jest anime bez wad, z pewnością na jego niekorzyść działa scena na lotnisku i odcinki między szóstym a dziewiątym, które miejscami są dość absurdalne, jednak wszystko rekompensuje zakończenie, które wręcz wbija w fotel. Jestem pewna, że ta produkcja pozostanie na długo w mojej pamięci czy to za sprawą ostatnich scen, czy też przez utwór, do którego link umieściłam Wam w tekście. Cóż, nie zapomnę o tajemniczym i wyniosłym Nine i energicznym Twelve... 



Niech Book będzie z Wami, 
Matylda