Dziś nie będzie postu dotyczącego stricte animacji pochodzących z Kraju Kwitnącej Wiśni, pomówimy bowiem o jedzeniu, które pozwala poczuć się jak w orientalnym niebie... Pierwszy taki post na Leonie!
O Yztzu Ramen słyszałam na długo przed odwiedzeniem tej restauracji, z racji tego, że do moich uszu dochodziły same pochwalne psalmy, zdecydowałam się w końcu wybrać na Bolesława Krysiewicza 6 w Poznaniu. Nie żałuję, a wręcz przeciwnie, zamierzam stale, gdy fundusze mi na to pozwolą, tam zaglądać.
Ramen nieodłącznie kojarzy mi się z japońskimi filmami i animacjami, najlepszym orędownikiem ramenu jest z pewnością Naruto, który regularnie na ekranie zachwalał wyroby Ichiraku Ramen. Byłam ciekawa smaku tej niecodziennej zupy już od dobrych kilku lat, lecz sama nie byłabym w stanie go odtworzyć... Ramen to pierwowzór zupek błyskawicznych, którego przygotowanie wymaga o wiele więcej czasu i zaangażowania od swojej chemicznej siostry.
Prosta piłka? Czy ramen jest dobry? Nie! On jest przepyszny! Miałam przyjemność skosztować dwóch ramenów shoyu (kurczak, jajko, warzywa) i yakitori, ten pierwszy nieco bardziej przypadł mi do gustu, jednak drugiemu też nie mogę nic zarzucić. Całą robotę robi niesamowity makaron, który mogłabym jeść godzinami, bulion jest pyszny, a dodatki urozmaicają posiłek.
Nie znacie się na ramenach? Jesteście w lokalu po raz pierwszy? Żaden problem! Obsługa objaśni wszystko, odpowie na każde pytanie związane z tą niezwykłą zupą, jej uśmiech i cierpliwość zdecydowanie oddziaływają na plus.
Myślę, że jedynym mankamentem tego miejsca, jest to, że z ulicy tak do niego nie wejdziecie - trzeba zarezerwować sobie stolik dzień/dwa wcześniej, bo cóż... Jest to dość mały lokal, który tłumnie odwiedzają spragnieni orientalnych wrażeń Poznaniacy. Jeśli jesteście więc w pobliżu, odwiedźcie to miejsce, jest warte poznania!
ddd |
ddd |
ddd |
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Niech Book będzie z Wami,
dozgonnie wdzięczna koleżance z uczelni Marcie Kościjańczuk
za możliwość wykorzystania zdjęć,
Matylda