Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

#9 Kasacja, czyli Mróz przyszedł do Mrozowej

Po twórczość Remigiusza Mroza chciałam sięgnąć z trzech powodów: gdy tylko wchodzę w blogowe aktualności, to widzę jego nazwisko wyskakujące jak Filip z konopi, zdecydowałam, że muszę w końcu poznać, kto mnie tak straszy; w recenzjach wysławiany jest pod niebiosa, epidemia uwielbienia trwa w najlepsze i mam wrażenie, że długo jeszcze nikt nie wymyśli na nią szczepionki; oraz najważniejszy i najmocniejszy argument  dzielimy to samo nazwisko.

Usiadłam do Kasacji z ulubioną herbatą i czytałam. Przeprawiałam się przez denerwujący slang wplatający się nie tylko w dialogi bohaterów, ale również w narracje; przez makaronizmy w opisach, które mnie niewiarygodnie przyprawiły o ból głowy, czy naprawdę polski nie jest pięknym językiem?; przez dość toporny początek, dzięki któremu niemal rzuciłam książkę po wieczne jej zakurzenie, jednak stwierdziłam, że nie od razu Rzym zbudowano. Każdemu trzeba dać szansę! Jeśli przy stylu już jesteśmy, to autor masowo nadużywał zaimka "swój" odmienionego przez wszystkie możliwe przypadki, naprawdę wiem, że to odnosi się do danej postaci, skoro jest podmiotem w zdaniu, nie trzeba mi o tym powtarzać. 

W połowie lipca pewien serial brawurowo wtargnął w poczet moich ulubieńców, obejrzałam właśnie drugi sezon i muszę przyznać, że lepszego widowiska dawno nie obserwowałam. Mówię o Suits, o których pewnie kiedyś słówko nadmienię. Odnoszę wrażenie, że autor czerpał garściami inspiracje z tej pozycji. W Kasacji mamy do czynienia z damską wersją Harveya Spectera, niestety Joanna Chyłka nie jest w swej zadziorności i cynizmie tak elegancka, jak wyżej wspomniany prawnik, fakt, jest ostrą sztuką, która nie da sobie w kaszę dmuchać, ale nie jest... hm, urzekająca w swej złośliwości? Niektóry kwestie przez nią wypowiadane zupełnie nie pasowały mi do tej postaci, rzucała często mięsem we wszystko, co się rusza, ale niekiedy było w jej słowach więcej wymuszoności niż humoru czy sarkazmu. Oddam jej to, że była paliwem dla całej opowieści, bez adwokatki Kasacja stałaby się bezbarwna i nudna, chociaż muszę przyznać, że nie obroniła przed dłużyznami fabularnymi. Polubiłam Joannę za jej hart ducha i trzymanie wszystkich w ryzach, była naprawdę dobrze skonstruowaną bohaterką, chociaż z pewnością nie przejęłabym się jej śmiercią, to mimo wszystko kreację postaci oceniam na plus. Sama korporacja, w której urzędowała Chyłka i jej protegowany Kordian Oryński wydawała się nad wyraz przerysowana i przesadzona. Samo wejście do komnaty pracy młodego adepta prawa przypominało scenę, w której Mike (bohater Suits) zobaczył przyszłe miejsce zarywania nocek. Zero powitań, zero odzewu, każdy sobie rzepkę skrobie. Tutaj statyści są zwykłymi statystami, nikt się nie odzywa, nikt nic nie robi, tylko wlepia ślepia w monitor, jak manekin w sklepie odzieżowym, tego też niemal się nie zauważa. Liczyłam na chociaż jedną, dwie intrygi młodych kolegów Kordiana, niestety nie dostałam urozmaicenia miałkiego tła. Sam Kordian był raczej przeciętniakiem, który ukończył studia ze średnimi ocenami i zdawał sobie sprawę, że w wielkiej korporacji niczego dla siebie nie ugra oprócz wpisu do CV, nie zależało mu zresztą na wybijaniu się z tłumu, chciał sobie grzecznie przeczekać i zdobyć chociaż drobną renomę. Cóż, ku jego zgrozie stało się inaczej!

Strach pomyśleć, co by wyrabiała, gdyby z głośników dobywał się death, zamiast heavy metalu.

Wiecie, liczyłam na to, że w moje ręce trafił mocny i wciskający w fotel thriller. W myślach snułam wizję dostania układanki, którą razem z bohaterami musiałabym rozwiązywać. Ja w sumie... Nie wiem, co dostałam w tej książce. Trochę stereotypów, dziwną relację patron - aplikant, oraz całe tło bezbarwnych postaci (wiem, powtarzam się, ale to jest wielki minus!). Bo chociaż Chyłka i Kordian zostali całkiem nieźle przedstawieni, podobnie sprawa miała się z Kormakiem, to cała reszta była blada. Wydawali się papierkami, które snuły się po stronach powieści bez większego celu. Główny antagonista cierpiał na nijakość, pojawił się nagle, ale jego wejścia zupełnie się spodziewałam. Bo było... Jak wyciągnięte z amerykańskiego filmu. Serio. Miałam wrażenie, że nie czytam o polskich prawnikach, ba, miałam wrażenie, że wcale o prawnikach nie czytam, ale o glinach w garniturach. Chociaż czasem zdarzały się sceny, w których widzimy ich przy adwokackiej robocie, to zazwyczaj zajmowanie się gonieniem za dowodami... Nie podobało mi się również, że autor sam przyznał w posłowiu, że troszkę majstrował przy rzeczywistości i naginał ją wedle uznania, serio? Nie lubię takich rzeczy, chociaż chwała mu za to, że był w stanie przyznać, że nie napisał powieści będącej w zgodzie z panującymi realiami, jednak ja jako zupełna zielona w prawnych kwestiach nie mogłam mu wytknąć błędów, nie wiem, co jest przekłamaniem, a co prawdą. Męczy mnie to.

Prawda nie może być "że". Prawda jest prawdą. Nie ma wersji, odmian ani wariantów.

Autor zapunktował u mnie, wspominając o neuronach lustrzanych, najwyraźniej czytamy te same książki, bardzo mi się ten moment w powieści spodobał. Ogólnie szybko skończyłam Kasację, myślałam, że lektura zajmie mi co najmniej dwa dni, a przeczytałam ją w przeciągu doby. Muszę przyznać, że podobało mi się w jaki sposób autor opisywał miejsca i cechy zewnętrzne postaci, nie rozpisywał się na wzór Elizy Orzeszkowej, tylko dawał czytelnikowi pole do manewru. Pozwalał rozszaleć się wyobraźni. Chwali mu się również to, że umiejętnie wplatał w narracje opinie bohaterów, mogliśmy poznawać ich zdania - Chyłki i Kordiana - względem prowadzonej sprawy. Mankamentem jednak dla mnie jest, że sama zbrodnia nie została przedstawiona, nie chodzi mi o rzecz jasna proces zabijania, ale o głębszy opis tego, co znajdywało się w owym mieszkaniu, szczegóły postępowania względem Piotra L., według mnie zostało to przedstawione zupełnie po macoszemu. A przecież to było clou opowieści. Wokół niej kręci się fabuła: mamy faceta, który spędził dziesięć dni w jednym pomieszczeniu z dwoma trupami, nie przyznaje się on do winy, ani jej nie zaprzecza. Chyłka i Kordian próbują przeniknąć do jego psychiki i jednocześnie szukają uniewinniających mężczyznę dowodów, sprawa wydaje się dość patowa. Podobno intryga goni intrygę, ale ja tam nie wiem.


Trzeba skonkretyzować wroga. Dzięki temu staje się mniej straszny, a bardziej realny.

Torturą dla mojego czytelniczego oka stała się lektura zakończenia. Mróz może i mi udowodnił, że  jego powieść jednak nie była taka prosta, jak mi się wydawało, to jednak zrobił to w taki sposób, że nie wierzyłam w mijane słowa. Włożył główną intrygę w usta jednej z postaci, która o niej po prostu opowiadała. Nie widziałam, co się działo, nie wiedziałam, jak dochodziła do prawdy, po prostu ją wyklepała. Nic więcej. Czułam, że dostałam policzek, bo chociaż ostatnie strony Kasacji wzbudziły moją ciekawość, to cała zabawa skończyła się w przeciągu kilku akapitów. Szkoda, bo gdyby pociągnąć ten wątek, nie wyglądałoby to dla mnie jak epilog pisany na kolanie i nie wydawał mi się zupełnie oderwany od rzeczywistości. Tę intrygę grubymi nićmi uszyto, ale jednak dało się zauważyć, że to wszystko zbyt piękne, by było prawdziwe.

Ogólny rozrachunek? Trudno mi jednoznacznie stwierdzić. Bo powieść jest po prostu średniakiem, a może i gorzej... Jestem przekonana, że nie jest to książka dla osób zaznajomionym z prawem, bo poczują, że coś jest nie halo z treścią Kasacji. Sądzę, że fanom sensacji i osobom, dla których szczegóły nie są ważne z pewnością pozycja spod ręki Mroza może się spodobać. Ja puszczam w niepamięć tę lekturę i poszukam czegoś innego jego autorstwa, czegoś mniej trudnego w reaserchu i fabułą, która mnie rzeczywiście wciągnie. Wyczekujcie zeznań z poszukiwań na Leonie.

Jeśli ktoś lubi albo jest zainteresowany Kasacją, to mam dla niego dobrą wiadomość - wczoraj na Szuflacie, autor ogłosił, że jej kontynuacja Zaginięcie ukaże się na Targach Książki w Krakowie (22-25 października 2015).


Niech Book będzie z Wami, 
Matylda.
Wybaczcie braku mojego odzewu pod poprzednim postem, 
ale zaczęłam batalię wrześniową.

źródła tu,: tu,tu, tu,, wszystkie cytaty pochodzą z "Kasacji".