Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Booku dzięki: za Studio Ghibli


https://www.youtube.com/watch?v=31nOaXSeqSoKocham bajki, kocham anime, wielbię Hayao Miyazakiego. Jego twórczość porusza moje serducho, które zazwyczaj nie jest skore, by korespondować z jakąkolwiek książkową czy filmową pozycją. Jednak przy produkcjach Studia Ghibli robi zawsze wyjątek. Na chwilę z lodowego głazu zmienia się w żywo bijący organ. Przy tych japońskich animacjach mam wszystko to, co potrzebuję w powieściach - radość, smutek, morał, przestrogę, postacie, tak nieoczywiste, że wpędzające mnie w osłupienie, miejsca, które urokliwością i niecodziennością od pierwszego zerknięcia potrafią zauroczyć.
https://vimeo.com/134668506Nigdy nie zawiodłam się na dziełach wychodzących pod szyldem Studia Ghibli. Są to zazwyczaj pozycje wywodzące się z autorskich pomysłów. Prawdą jest, że część produkcji oparto na książkach czy mangach, jednak to adaptacje roztrzaskują emocje na kawałki i po nich nie potrafię się pozbierać. Pozostają w moich oziębłym sercu i tam grzeją sobie miejsce, przy okazji odrobinę ocieplając jego wizerunek. Mogłabym się jeszcze i jeszcze się zachwycać, ale nie o to chodzi mi w "Booku dzięki", chcę Was przekonać do pozycji i autorów, których uwielbiam.

Przejdźmy do właściwego punktu, mam nadzieję, że ten przydługi i pełen zauroczenia wstęp Was nie zanudził, a jedynie zaciekawił i zachęcił, by chociaż poznać Studio Ghibli.

Ze spraw czysto technicznych: japońskie studio animacyjne powołano do życia w 1985 roku,  zostało założone przez wielkiego filmowca Hayao Miyazakiego do spółki z Isao Takahatą i Toshio Suzukim, na parę miesięcy przed wyprodukowaniem pierwszego filmu - Leputa podniebny zamek (1986). Sama idea powstania studia zrodziła się już w trakcie kręcenia, opierającej się na mandze Miyazakiego, Nausicaä z Doliny Wiatru (1984) -  jej dobre przyjecie przypieczętowało powstanie Studia Ghibli. Następne lata były pasmem sukcesów animatorów, wyprodukowano kolejne filmy, które pojawiały się w kinach całego świata. Miyazaki opuścił studio w roku 1998, tłumacząc się chęcią dania szansy młodym twórcom, ale już rok później powrócił na dawne stanowisko - szefa firmy. Dwa lata po jego powrocie do kin wszedł Spirited Away - W krainie bogów, zagubioną w obcym świecie Chihiro pokochali widzowie, ale również krytycy odnosili się do tej produkcji przychylnie. W 2003 roku Sen to Chichiro na Kamikakushi zdobył Oskara.

W gifach zalinkowane są zwiastuny. 

"Ruchomy Zamek Hauru" (Hauru no ugoku shiro) 2004, nominacja do Oscara w kategorii najlepszy film animowany.

Muszę przyznać, że jak nie lubię polskiego dubbingu w japońskich produkcjach, to akurat przy Hauru jakoś mnie nawet szczególnie nie razi. a nawet całkiem w porządku się spisuje. Muzyka autorstwa Joe Hisaishiego (który współpracował przy wielu produkcjach Studia Ghibli) niesamowicie buduje nastrój. Słychać, że nie są to melodie, które zostały wybrane na chybił-trafił. Utwory odrobinę przypominają te, które wyszły spod skrzydeł Schumanna czy Czajkowskiego, są nasycone brzmieniem orkiestry symfonicznej i potrafią poruszyć wyobraźnie. Co nie ulega wątpliwości, animacja stoi na najwyższym poziomie, kreska Miyazakiego jest prosta, ale estetyczna, jego postacie są miłe dla oka. A więc o czym jest ta uwielbiana przeze mnie produkcja? Sophie Kapeluszniczka wiedzie spokojny żywot, pracując w sklepie z kapeluszami, zadanie jest na tyle zajmujące, że Sophie nie ma nawet zbyt wiele czasu na wyjście z pracowni. Gdy pewnego dnia podczas jednej z rzadkich wizyt w mieście natyka się na sławnego maga Hauru, nie spodziewa się żadnych niezwykłości, chociaż samo ich pierwsze spotkanie do nich należało - chłopak uratował ją przed nieprzyjemnościami. Zła Wiedźma z Pustkowia niesiona zazdrością o pięknego czarodzieja, zmienia młodą dziewczynę w staruszkę. Zawstydzona nowym wizerunkiem Sophie wyrusza w podróż, która ma na celu zwrócić jej poprzedni wygląd. Natrafia na tytułowy Ruchomy Zamek należący do czarodzieja Hauru. Tam poznaje Marka - małego chłopca, oraz demona Calcifera, który proponuje jej układ, on przywróci jej młodość, a ona uwolni go spod mocy Hauru. Skończę na tym swą opowieść o fabule, bo nie sposób o niej mówić, by za wiele nie zdradzić. Obiecuję jednak, że jeśli obejrzycie Ruchomy Zamek Hauru, z pewnością się nie zawiedziecie, to ciepła i piękna opowieść, która pozwala uwierzyć w siłę przyjaźni. W tej historii tak naprawdę nic nie jest takie, jakie się wydaje. Postacie są wielopłaszczyznowe, a wybory które stają na ich drodze bywają trudne. Dla samego Calcifera warto zobaczyć tę produkcję, ten nietuzinkowy demon ognia wprawiający w ruch siedzibę Hauru zawsze poprawia mi humor! Jedna z lepszych postaci komediowych! Polecam!


A teraz mój ulubiony cytat, trzeba mu przyznać płytkość, ale scena, w której się pojawia jest przezabawna.



Skoro nie jestem już piękny, to życie nie już dla mnie sensu.

"Mój sąsiad Totoro" Tonari no Totoro  (1988) jedna z najbardziej rozpoznawanych animacji Miyazakiego, to właśnie postać z tej produkcji (Totoro) widnieje na logu Studia Ghibli, również przy tym filmie muzykę tworzył nieoceniony Joe Hisaishi.

Tę animację poznałam stosunkowo niedawno - bardzo tego żałuję, bo z miejsca mnie pochłonęła nietuzinkowością i wspaniałą fabułą. Nie czuję tego, że ta produkcja zbliża się już do trzydziestki, jest ponadczasowa, a kreskę w niej uważam za niezwykle udaną. Historia rozpoczyna się w momencie przeprowadzki dwóch sióstr Kusakabe czteroletniej Mei i dziesięcioletniej Satsuki oraz ich ojca do starego domu na wsi. Od początku nowe lokum wydaje się dziewczynkom dość podejrzane. Gdy pewnego dnia Mei zauważa dziwne stworki przemykające przez ich ogródek, nie waha się, by za nimi gonić. Tak spotyka Totoro - ducha, który opiekuje się lasem, od tej pory rodzeństwo nie może narzekać na brak magii. Totoro (stworzenie wymyślone przez Miyazakiego z połączenia kilku folklorów) pomaga im w potrzebie, a spotkania z nim bywają dla Mei i Satsuki oderwaniem od rzeczywistości. Opiekun lasu potrafi znikać, uwielbia muzykę i mimo olbrzymich gabarytów, i czasem przerażającego wyglądu, ma nienaganne maniery. Dziewczynki, podobnie jak ich twórca, muszą zmagać się z nieobecnością matki, która choruje i ciągle przebywa w szpitalu. Mój sąsiad Totoro jest to słodko-gorzka historia zasługująca na miano jednej z najlepszych animacji Studia Ghibli. To tytuł skierowany przede wszystkim do młodszego widza, ale sądzę, że opowieść o sile rodzinnych więzi i magii na wyciągnięcie ręki, trafi również do moich rówieśników i osób starszych, przecież każdy ma w sobie wewnętrzne dziecko!


Mój sąsiad Totoro raczej nie spodoba się osobom oczekującym mocnych wrażeń i szybkiej akcji. To film stonowany, ale urokliwy, przy którym największy smutas się uśmiechnie, a może nawet uroni łzę.

Mamo, jeszcze czuję, jak serce mi bije. To był fantastyczny, dziwny i wspaniały dzień.
"Księzniczka Mononoke" Mononoke Hime (1997) zyskami przewyższyła amerykańską produkcję  z tego okresu - ET

W tej opowieści nie znajdziecie jasnego podziału bohaterów na negatywnych i pozytywnych, z jednym małym wyjątkiem każda z głównych postaci jest niejednoznaczna, co tylko nadaje animacji uroku i głębi. Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że nie jest to historia dla młodego widza, bo Księżniczka Mononoke nie należy do filmów łatwych w odbiorze, a czasem sceny w niej bywają dość drastyczne. Miyazaki jest wielkim obrońcą przyrody, co ukazał w tej pozycji. Akcja rozgrywała się w Japonii podczas trwania epoki Muromachi, która obejmuje lata 1336-1537. W filmie znajdziemy ludzi, którzy goniąc za postępem, niszczą przyrodę, mamy w niej również strażników lasu - duchy, zwierzęta, bóstwa, które zaciekle bronią swego domu. Między ogniwami konfliktu staje młody chłopak, książę zubożałego i niemal do nogi wybitego plemienia Emishiów - Ashitaka. Ratuje on wioskę przed splugawionym bóstwem-dzikiem, ale płaci za męstwo wysoką cenę, klątwa, która pochłonęła wielkiego dzika teraz i jego dopadła. Dni Ashitaki zostały policzone, starszyzna wysyła go do krain pochodzenia zwierzęcia, aby dowiedział się, co sprawiło przemianę bóstwa w demona. Podczas swej wędrówki dociera do "Żelaznego Miasta" rządzonego przez Panią Eboshi, spotyka również mieszkańców lasu, zdaje sobie sprawę, że obie strony konfliktu nie mają racji, że wina leży w działaniu jednych i drugich, lecz nikt go nie słucha. Młody książę nie opowiada się po żadnej ze stron. Wśród leśnych istot przebywa ludzkie dziecko, wychowane przez wilki, mieszkańcy Żelaznego Miasta nazywają ją Księżniczką Mononoke, jej współbratymcy wołają na nią San. Zaciekle walczy i ukazuje, że postacie kobiece w animacjach nie tylko muszą biegać po pałącach w sukienkach. San dzierży stal i i nie boi się ryzykować życia w walce o dobro najbliższych. Zapałałam do niej ogromną sympatią, ale moje serce zupełnie skradł  zaradny i uczynny Ashitaka, wydaje mi się, że można go uznać, za jedyną w pełni pozytywna postać tego filmu.

Historie z drugim dnem zawsze mnie interesowały i pobudzały moją wyobraźnie. Księżniczka Mononoke to pełna morału opowieść o naturze i negatywnych działaniach człowieka. Sądzę, że w dzisiejszych czasach warto po nią sięgnąć, by uzmysłowić sobie, jak bardzo niszczymy nasze naturalne dobra... Własny dom.

Nie możesz zmienić swojego przeznaczenia, ale możesz stawić mu czoło.

Mogłabym napisać elaborat o filmach, które stworzyli Miyazaki i spółka, ale nie chcę, by w założeniu krótki wpis rozrósł się do gigantycznych rozmiarów. Produkcja z 1997 będzie ostatnią, o której opowiem w tej części "Booku dzięki: za Studio Ghibli". W przyszłości pojawi się post poświęcony jeszcze kilku pozycjom japońskich twórców, nie mogłabym sobie odmówić przyjemności pisania o najnowszej produkcji Studia Ghibli, czyli Omoide no Marnie (2014), która oplotła moje serce, nie wspomniałam jeszcze przecież o pięknym obrazie z 1989 roku, czyli "Podniebnej poczcie Kiki", tyle animacji jeszcze czeka na swą kolei! Tymczasem żegnam się z Wami, powrócę niebawem, by jeszcze chwilę Was pomęczyć wrażeniami ze wspaniałego świata filmów Studia Ghibli.

A teraz krótka instrukcja, czyli co znajduje się na obrazku: Laputa podniebny zamek (1986)Grobowiec Świetlików (1988), Mój sąsiad Totoro (1988), Podniebna poczta Kiki (1989), Powrót do marzeń (1991), Szkarłatny pilot (1992), Szum morza (1994), Szept serca (1995), Księżniczka Mononoke (1997), Rodzinka Yamadów (1999)Spirited Away – W krainie bogów (2001), Narzeczona dla kota (2002), Ruchomy zamek Hauru (2004)Opowieści z Ziemiomorza (2006)Ponyo (2008), Tajemniczy świat Arietty (2010)Makowe wzgórze (2011). Produkcje nieuwzględnione w grafice: Zrywa się wiatr (2013)Księżniczka Kaguya (2013)Omoide no Marnie (2014).  

Dla lepszego rozeznania polecam zajrzeć do osi czasu Hayao Miyazakiego, gdzie nie tylko znajdziecie informacje o wszystkich animacjach, które stworzył, ale również co nieco dowiecie się o tym wielkim filmowcu.

Muzyka z Omoide no Marnie... Jest cudowna!

A tak przy okazji Joe Hisaishi na dwudziestopięciolecie Studia Ghibli. Ciary są.  





Niech Book będzie z Wami,
Matylda
Przez upał nie udało mi się napisać postu z serii Literofilmówki, niestety, przepraszam.
źródła: tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu
oraz Lech, A. (2004) Leksykon mang & anime. (t.1) Szczecin: Maten.