Jestem dyslektyczką
W drugiej klasie podstawówki zgłosiła się do mojej mamy ówczesna wychowawczyni. Coś było na rzeczy, bo dziecko znało reguły stosowania "ż" czy "rz" i całkiem nieźle potrafiło się wyrażać, ale jeśli chodziło o dyktanda — zakrawało to o farsę. Notorycznie przynosiłam do domu dwóje z tej formy klasówki. Na nic powtarzanie, że w "koleżankom" jest om, a nie ą, na nic przepytywanie z regułek, skoro za każdym razem odpowiadałam jej śpiewająco, a potem i tak popełniałam błędy. Podwajałam literki, omijałam jakieś, a czasem przestawiałam. Pojechaliśmy zrobić opinie. Okazało się, że mimo dość wysokiej sprawności umysłowej, mój mózg ma ze sobą problem (wówczas tego nie wiedziałam, rzecz jasna), a mianowicie: łącza w nim są poprzestawiane i impulsy dostarczające informacje krążą, próbując znaleźć odpowiednią drogę, nie robią tego tak szybko, jak powinny (to nie jest naukowe wytłumaczenie, ale mniej więcej o to chodzi). Więc zamiast pisać bakłażan, pisałam pagłarzan, miałam problemy z rozróżnieniem b i p, g i k, j oraz i, można by tak wymieniać. No i nie słyszałam często y, albo zapisywałam je jako i. A dodając jeszcze do tego moją wrodzoną niecierpliwość, spieszyłam się z notowaniem, nie zwracałam najmniejszej uwagi na to, że skoro wiem, iż po spółgłoskach niemal zawsze występuje rz, to tego nie sprawdzałam, ba, ja tego nawet nie zauważałam.
Niespecjalnie korzystałam z przysługujących mi ulg, wręcz wcale o nich nie pamiętałam, zwłaszcza w podstawówce. Mama najwyraźniej pragnęła zataić przede mną przywileje płynące z dysfunkcji. Gimnazjum upłynęło mi raczej na uniesionych brwiach, gdy ktoś zasłaniał się opinią, mi nigdy nie zdarzyło się z niej korzystać, w liceum już jej nie odnowiłam, uznałam, że nie potrzebuję łaskawych oczu egzaminatorów. W szkole średniej nie robiłam już niemal wcale błędów, chociaż przy pisaniu wypracowań wiele mi się ich zdarzało, w stresie niezupełnie panuję nad tym, co piszę, a wówczas też nie zauważam tego, że gdzieś b jest p i odwrotnie, ale przy sprawdzaniu błędy są widoczne.
Jestem dyslektyczką i zawsze nią będę, bez tego nie ma mnie, bez tego nie napisałabym niczego, nie tworzyłabym. Bez dysleksji nie byłabym sobą.
Niech Book będzie z Wami,
dyslektyk Matylda
Wiem, że w tym tygodniu brylowały tematy około książkowe, ale w przyszłym postaram się opublikować odpowiednią ilość recenzji, upały mi strasznie pokrzyżowały szyki, jeszcze zaraz wrzesień, a ja muszę ogarniać na poprawkę... echm. Literofilmówki wracają w przyszłą niedzielę, przepraszam za zastój, ale nie było mnie w domu, nie miałam kiedy przygotować się do postu.
Wiem, że w tym tygodniu brylowały tematy około książkowe, ale w przyszłym postaram się opublikować odpowiednią ilość recenzji, upały mi strasznie pokrzyżowały szyki, jeszcze zaraz wrzesień, a ja muszę ogarniać na poprawkę... echm. Literofilmówki wracają w przyszłą niedzielę, przepraszam za zastój, ale nie było mnie w domu, nie miałam kiedy przygotować się do postu.
źródła: zdjęcia prywatne