Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

#4 Eleonora i Park, a koreańska drama


Szczerze powiedziawszy, troszkę żałuję, że nie sięgnęłam po ten tytuł wcześniej, niestety cierpię na przypadłość unikania tego wszystkiego, co popularne i pojawiające się wszędzie, a z książką pani Rainbow Rowell właśnie tak było. Gdzie nie spojrzałam widziałam jej okładkę, gdzie nie weszłam, ktoś o niej wspominał, męczyło mnie to ciągłe wpadanie na nią. Wystrzegałam się jej jak ognia, ale koniec końców sięgnęłam po tę książkę i powiem Wam, że nie był to czas ani trochę stracony. Nie czytam zbyt często literatury młodzieżowej, nastolatki w rolach głównych zawsze średnio mnie interesowały, po prostu — nie wierzę w szczere uczucie w tak młodym wieku, na dodatek te wszystkie powieści wydają się być schematyczne i do bólu przewidywalne. Chociaż w „Eleonorze i Parku” było podobnie, to jednak inaczej… Szeroko szczerzyłam się niemal do każdego dialogu dwójki głównych bohaterów, podobał mi się klimat powieści — lekki, a momentami strasznie dramatyczny, chociaż wiedziałam miej więcej, co zaraz wydarzy się na łamach powieści, nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się lekturą, o, dziwo, nawet specjalnie jej nie analizowałam. Uwierzyłam słowom Rainbow, wsiąknęłam w przygody dwójki młodych ludzi. Nie byli płytcy, jak to się często zdarza w takich utworach, nie byli denerwujący, ale… uroczy. Oboje. Eleonora chociaż sarkastyczna i miejscami chłopięca, nie była w moim mniemaniu wredna, a Park to nie ciepłe kluchy.


Ekhem... Jakby ktoś chciał więcej gifów z Ji Chang Wookiem to wiecie, gdzie mnie znaleźć, ale nie mówcie mojemu chłopakowi. 

Może do pozytywnego nastawienia do powieści przyczyniła się moja dawna sympatia do Koreańczyków? Może to wszystko dlatego, że wyobrażałam sobie Parka jako tego Pana na górze (to nic, że Ji Chang Wook ma dwadzieścia osiem lat).

A sama powieść przypominała mi trochę jedną z koreańskich dram, naprawdę miała z nią wiele wspólnego! Flower Boy Next Door, tak, zdecydowanie mi się z nim właśnie Eleonora i Park skojarzyli, dlaczego? Bo tutaj też mamy dziewczynę, która unika wszystkich, jak tylko może, ale ostatecznie jej się to nie udaje, podgląda chłopaka (Eleonora zagląda przez ramię na komiksy Parka), no i mamy tam twórcę komiksów, wiem, wiem, u Rainbow nie było twórcy, ale komiksy tak…

To była najmilsza rzecz jaką mogła sobie wyobrazić.
To sprawiło, że chciała urodzić jego dzieci i oddać mu obie swoje nerki.

Eleonora i Park są jak ogień i woda — dziewczyna wyróżnia się nawet ubiorem, chłopak wolałby pozostać niezauważony, zaszyć się gdzieś i przeczekać wszelkie zainteresowanie swoją osobą. Ona pochodzi z rozbitej rodziny, w której największym rarytasem bywa papier we wzorki, a szamponu tam nie uraczysz, łazienka jest częścią kuchni, nie ma do niej drzwi, a zasłonkę ktoś zerwał. On ma pełną i czułą rodzinę, domek jak z obrazka i wymagającego, lecz kochającego ojca zamiast ojczyma, który całymi dniami zapija się w barze i wyżywa się na żonie… Eleonora ma rude włosy, Park nigdy wcześniej nie widział tak ognistego koloru. Lubiłam czytać o rodzącym się pomiędzy nimi uczuciu, poznawać ich myśli. Podobała mi się konstrukcja rozdziałów, skakanie z jeden perspektywy do drugiej.

Muszę przyznać, że czar prysnął około strony dwusetnej. Zamiast czytać z wypiekami na policzkach o pierwszej miłości dwójki ludzi, ostatnie strony męczyłam, wydawało mi się, że pani Rowell za szybko chciała opowiedzieć całą historię... Tekst miejscami gnał tak szybko, że nie zauważyłam, co się właściwie stało. Już pod koniec wydawało mi się, że świat Eleonory i Parka jest mało rozbudowany, właściwie autorka nie daje nam możliwości go poznać - są komiksy, jest muzyka, są dwa różniące się od siebie pod każdym względem domy, ale poza tym nie widzę w tej historii jakiegoś tła. Największy mam jednak zarzut do urwanego wątku pod koniec, mimo wszystko chciałabym się czegoś o nim więcej dowiedzieć,jednak i tak zakończenie historii oceniam na plus.

Polecam tę opowieść, bo warto ją poznać, na pewno jest lekturą idealną na lato, albo smutne wieczory - poprawi zły humor, doda otuchy i pozwoli uwierzyć, że mimo wszystko istnieją na świecie dobrze wychowani ludzie o wspaniałych sercach. 

Ps. Playlista, którą skompletowała sama autorka (pamiętajcie, że spotify jest zupełnie darmowy), a oto jej strona, na której to można było znaleźć ostatnio (w kwietniu...) informację o tym, że prawa do ekranizacji zarezerwował DreamWorks, więc możliwe, że Eleonora i Park trafią do kina. A tutaj znajduje się małe FAQ.  



Niestety post odnośnie "Drogi do Nagrody Hugo" musiał zostać przesunięty, bo jestem poza domem od niedzieli i nie mam czasu na taki research, jakbym chciała.  

Niech Book będzie z  Wami,
Matylda
drama to azjatycki serial, nic więcej, nic mniej. 
Źródła: strona autorki