(...)jeśli ludzie kochają się zbyt mocno, to dlatego że uczucie które powinno wystarczyć na całe życie, kumuluje się w krótszym czasie, bo jedno z nich ma umrzeć młodo.
Opowieści oparte na faktach zawsze potrafią mnie bardziej poruszyć i wciągnąć od fikcji literackiej. Zaczęłam czytać Dziewczynę o siedmiu imionach o dwudziestej drugiej, niespodziewanie skończyłam już cztery godziny później. Powieść nie należy do najdłuższych, niby pięćset stron, ale nie jest dużo czytania... Hyeonseo aby nie wzbudzać podejrzeń musiała siedmiokrotnie zmienić imię! Posługiwała się fałszywymi dowodami, paszportami, jednak przez całą książkę myślałam, że jej droga... była łatwa. W przeciwieństwie do bohaterów wcześniej poznanych historii wprost z reżimu Kimów, muszę stwierdzić, że Hyeonseo miała wiele szczęścia, jej opowieść nie jest tak makabryczna i przerażająca, jak chociażby recenzowana na Leonie Długa droga do domu.
Ucieczka dziewczyny jest raczej zrządzeniem losu niż planowanym miesiącami wydarzeniem, ale może to właśnie to czyni ją tak wyjątkową? Możemy dzięki sytuacji Lee poznać lepiej właściwie wszystkie warstwy społeczne północnokoreańskiego społeczeństwa, bo nie łudźmy się, w komunistycznej Korei nikt nie jest równy. Są ci na których władza patrzy przychylnie i tacy, którzy muszą godzić się ze swoją niską pozycją, bo we wcześniejszych latach ich rodziny podpadły reżimowi. W Korei Północnej nie jest trudno trafić pod celownik władzy - zbyt krótki płacz przy śmierci dyktatora, zbyt częste okazywanie emocji, zła fryzura, złe słowo o reżimie, słuchanie południowokoreańskiego radia i chińskiej telewizji. W opowieści Lee nie brakuje brutalności i śmierci z powodów, które nam wydają się zupełnie niegroźne, w Korei karane są publicznymi egzekucjami. Życie kobiety w Korei nie należało do najtrudniejszych, jej rodzice zajmowali wysoką pozycję społeczną, co pozwalało im odrobinę naginać prawo, zwłaszcza, że matka Lee świetnie radziła sobie w biznesie, dzięki niemu jej rodzina nie musiała głodować. Hyeonseo nie mierzyła się z głodem, tak jak jej koledzy i koleżanki, którzy do garnków często musieli wkładać korzenie drzew... Ale była świadkiem upadającej gospodarki Korei, która coraz bardziej i bardziej zaczęła wykorzystywać mieszkańców. Na ulicach z głodu umierali ludzie, a pomocy znikąd, bo większość narodu koreańskiego zwyczajnie nie miała, jak pomóc sąsiadom... Dodatkowo przez indoktrynację i życie w ciągłym terrorze wszelkie ciepłe uczucia zostały wyplewione ze społeczeństwa, każdy się każdego boi, każdy podejrzewa drugiego o donosicielstwo, ba! donosicielstwo jest to nawet wskazane. Uczy się go w szkołach...
Hyeonseo odziedziczyła upór po matce, dzięki niemu świetnie radziła sobie w nowych rzeczywistościach, bowiem dziewczyna musiała kilka razy mierzyć się zupełnie innymi krajami i ich dziwactwami... Powinniście wiedzieć, że ucieczka z Korei to nie jedyne niebezpieczeństwo, gdy dana osoba dotrze np. do Chin i ją tam złapią, to nie jest traktowana jako uchodźca, ale jako nielegalny imigrant, chińskie władze, gdy złapią danego człowieka odsyłają go do Korei... Możemy sobie tylko później wyobrażać cierpienie takich osób. Hyeonseo po dotarciu do bezpiecznego miejsca próbuje wydostać z ojczyzny rodzinę, ale sprawa łątwa nie będzie... Ich wydostanie się z Korei Północnej już nie będzie tak proste jak Lee Hyeonseo...
zródło |
Hyeonseo odziedziczyła upór po matce, dzięki niemu świetnie radziła sobie w nowych rzeczywistościach, bowiem dziewczyna musiała kilka razy mierzyć się zupełnie innymi krajami i ich dziwactwami... Powinniście wiedzieć, że ucieczka z Korei to nie jedyne niebezpieczeństwo, gdy dana osoba dotrze np. do Chin i ją tam złapią, to nie jest traktowana jako uchodźca, ale jako nielegalny imigrant, chińskie władze, gdy złapią danego człowieka odsyłają go do Korei... Możemy sobie tylko później wyobrażać cierpienie takich osób. Hyeonseo po dotarciu do bezpiecznego miejsca próbuje wydostać z ojczyzny rodzinę, ale sprawa łątwa nie będzie... Ich wydostanie się z Korei Północnej już nie będzie tak proste jak Lee Hyeonseo...
Nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać do tej recenzji, to nie jest książka, w której trzeba napisać coś więcej o bohaterach, bo, cóż, były to prawdziwe osoby i ich prawdziwa historia. Jeśli chcecie poszerzyć wiedzę o Korei Północnej z pewnością ta powieść to dobry adres, bądźcie jednak świadomi, że nie będzie to łatwa przygoda, niesprawiedliwa i niemożliwa do pogodzenia.
Autor: Lee Hyeonseo, David John
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 520
Niech Book będie z Wami,
Matylda