Jest mi ogromnie miło, że jakoś trafiłeś na Leona. Jestem studentką kognitywistyki, pasjonatką książek i cappuccino. Może masz ochotę pozwiedzać Leona? Śmiało! Zapraszam! Z racji tego, że lubię zwiedzać blogosferę, proszę Cię o zostawienie linku do Twego zakątka internetu, o ile takowy posiadasz, w komentarzu :)

Wyznania Katarzyny Medyjskiej, czyli a miało być tak pięknie...


Wyznania Katarzyny Medycejskiej to powieść, którą zabrałam ze sobą do Niemiec, muszę przyznać, że to jeden z większych książkowych błędów, jakie ostatnimi czasy popełniłam. Powieść C.W.Gortnera była, kolokwialnie ujmując... sucha. Polot w niej znalazł dla siebie przytulne miejsce, ale zabrakło mi w tej historii uczuć. Katarzyna, królowa Francji, kobieta należąca do wielkiego rodu Medyceuszy była narratorką opowieści, obserwatorką wydarzeń, jednak nie sposób znaleźć w niej czegoś z… człowieka z krwi i kości. Nie wiem, czy to wina tego, że Katarzyna musiała trzymać się sztywnych reguł panujących na francuskim dworze, czy też tego, że autor zdecydował się na umieszczenie w powieści wszystkich etapów z życia królowej Francji… Lubię historię, a postać żony Henryka II Walezjusza nie jest mi obca, ale w tej powieści nie potrafiłam odnaleźć się w natłoku narastających i nieumiejętnie dawkowanych wątków. Spojrzałabym na nią pewnie łagodniej, gdybym nie zabrała jej w podróż, która dzięki niej miała stać się krótszą i przyjemniejszą, niestety było wręcz przeciwnie. 

Nie polubiłam Katarzyny, chociaż była wzorem cnót wszelakich. Mam wrażenie, że autor na siłę próbował zrobić z niej kobietę współczesną, a przecież ona żyła w XVI wieku, więc trudno mi wierzyć we wszystkie postępowe nawyki królowej. Zwłaszcza w jej tolerancje. Była katoliczką, jej wuj był papieżem, spędzała z nim czas, a tu nagle okazuje niezwykłą, jak na tamte czasy tolerancje względem heretyków? Coś tu nie gra. Rozumiem jej postawę, ale nie mogę pojąć, dlaczego autor nie ukazał jej rozterek, jej ewentualnego wahania… Za łatwo poszło. Może inaczej bym na to spojrzała, gdyby powieść choćby na moment się zatrzymała, ale akcja w niej nie zwalniała tempa, ciągle ktoś nowy się pojawiał, ktoś inny znikał, tutaj… nie ma komu kibicować. Wszyscy mają swoje za uszami, a Katarzyna popełnia błędy, które drogą ją kosztują. Na początku lubiłam tę pewną siebie kobietę, ale potem coraz bardziej i bardziej się ode mnie oddalała, była tą samą osobą, ale nie potrafiłam znaleźć w niej pierwiastka ludzkiego. To wszystko wina tego, że całe jej życie zostało przedstawione w zaledwie na 430 stronach! Nim się człowiek obejrzał, to główna bohaterka była staruszką… 

Brakowało mi pięknego i wyszukanego słownictwa, autor nie bawił się w stylizację języka, sprawił, że jego powieść mogłaby zostać napisana z perspektywy współczesnej kobiety, nie XVI-wiecznej królowej. Nie ma tutaj pięknych zamków, są wspomniane, ale gościmy w nich na zmianę, niektóre myliły mi się, bo dwór ciągle się przenosił z jednego do drugiego, miło byłoby gdyby autor zaszczycił czytelnika choćby odrobiną opisu tych budynków. Kolejną wadą powieści są papierowi bohaterowie, ja wiem, że to beletrystyka, ale w swoim żywocie czytałam o wiele lepsze teksty, których postacie mogłyby chodzić po ulicach współczesnych sobie miast. Tutaj mamy do czynienia raczej z marionetkami, którymi autor szafuje na prawo i lewo, byle tylko zgadzało się bardziej lub mniej z historycznymi wydarzeniami. 

Cóż... dworskie intrygi, zdrady, nieszczęścia, bogactwo - znajdziecie to tutaj, znajdziecie tu również portret Katarzyny Medycycejskiej zgoła inny od tego, który serwują nam historyczne podręczniki, w nich królowa Francji przedstawiana jest jako przebiegła trucicielka i zabójczyni. C.W. Gortner przedstawił ją jako kobietę zaradną i dumną, pełną marzeń, waleczną i przede wszystkim oddaną swoim dzieciom, Może Wyznania... nie były pasjonującą lekturą, ale myślę, że dla tych którzy interesują się historią rodów panujących we Francji, może być to całkiem niezła przygoda. 

Niech Book będzie z Wami, 
Matylda