Pamiętacie, jak pisałam o moim wiekowym Słowackim? Cóż, to nie jedyna wiekowa książka w mojej małej biblioteczce. Jest w niej również Mitologja Parandowskiego pochodząca z 1932 roku, a wydrukowana we Lwowie :)
Religja Greków nie była religją czystego piękna, niezmąconej radości i beztroskiego ukochania życia, jak ją zbyt lekkomyślnie określają. Zapewne, te elementy w niej przeważają i czynią ją napozór niepodobną do żadnej innej.
Jest to naprawdę ciekawa pozycja pod względem językowym, choćby sam tytuł! Nie żadna mitologia, ale mitologja, nie kuratorium, ale kuratorjum, żadne tam spisy ilustracji, tutaj są spisy ilustracyj, nie strony, a stronice i wreszcie nie wyjustowane litery, ale tłuste! A w cytacie jest pisownia oryginalna, tak, tak jest tam napozór nie na pozór. Chyba największą frajdę sprawiają mi właśnie te smaczki językowe, są po prostu, jakieś takie magiczne :)
Jak ta książka znalazła się w mojej biblioteczce? W przeciwieństwie do Pismy Słowackiego nie była prezentem, sama ją kupiłam na jednej z grup na facebooku, o ile pamiętam w październiku. Kosztowała jakieś 15 złotych, więc interes życia, zwłaszcza, że Mitologja mnie wręcz urzekła. Miałam późniejsze wydanie, po tacie, chyba z 1980któregoś roku, ale wiecie, co tam lata osiemdziesiąte, lata trzydzieste to jest to! :)
Co ma Mitologja ma w sobie jeszcze wyjątkowego? Okładkę, a właściwie jej brzeg, na którym, gdy się człowiek przyjrzy widać niemieckie napisy, jednak są tak szczątkowe, że nie potrafię odnaleźć w nich większego sensu.
Macie jakieś perełki w swoich biblioteczkach? :)
Niech Book będzie z Wami,
Matylda