Ostatnio mogliście zauważyć, że zauroczyła mnie proza Sandersona, przeczytałam już wszystkie dostępne u nas tomy należące do serii Ostatnie Imperium, więc gdy dowiedziałam się o Mścicielach, czyli najnowszym wydanym w Polsce cyklu autora, popędziłam do księgarni... Powieść Stalowe Serce toczy się w post-apokaliptycznym świecie, w którym zwykli ludzie nabywają nadprzyrodzonych zdolności, stają się Epikami, jednak nie ma w nich ani odrobinę pokładów empatii i chęci czynienia dobra, Epicy to mordercy, to tyranii, to wreszcie przeciwieństwa superbohaterów. Stalowe Serce należy do osób posiadające nadprzyrodzone zdolności, niepodzielnie włada Newcago - miastem pogrążonym w wiecznych ciemnościach, którego budynki... zmieniono w stal. W tym brutalnym pełnym śmierci świecie egzystuje David, jego marzeniem, nie, to złe słowo, jego celem jest dołączeniem do Mścicieli - ostatnich ludzi, którzy podejmują się walki z Epicami. David widział coś ważnego. Coś, co może pomóc obalić tyrana. Zobaczył, jak Stalowe Serce krwawi.
Zawiodłam się. Męczyłam tę książkę dwa tygodnie! Czytałam ją partiami, zgrzytając zębami. Nie podejrzewałam, że kiedykolwiek będę narzekać na powieść, którą wyjdzie spod pióra Sandersona, a tu proszę. Zabrakło mi akcji. Zabrakło mi wyraźniej zarysowanych postaci. Miałam za to przesyt Davida robiącego maślane oczy do jednej z członkiń Mścicieli. Zdaje sobie sprawę, że mogło to być spowodowane jego fascynacją samą organizacją, ale z drugiej strony... Wątku romansowego było zdecydowanie za dużo. Główna oś fabularna, czyli planowanie zamachów na Epików, szukanie wskazówek dotyczących ich słabości, poznawanie historii grupy, historii świata, wszystko zostało zepchnięte na drugi tor. David nawet w momencie zagrożenia rozmyśla o Megan, o tym co do niej powiedział, jak to brzmiało, za co się na niego gniewa, czemu patrzy tak groźnie... Nie tego szukałam. Niby było napisane fantasy for young adult, ale nie spodziewałam się, że to pójdzie aż w tym kierunku. Sytuacji nie ratują postacie poboczne, których jest całkiem sporo, ale są tak tajemnicze, tak słabo omówione, że robi mi się przykro. Na ostatnich czterdziestu stronach akcja przyspiesza, ale wcześniej jest taka... powolna? Atmosfera też powieści nie ratuje, na początku była świetna (kiedy nie było Megan), a potem robi się taka rozlazła, aż wreszcie wcale nie czuje się przygniatającej rzeczywistości. David to chłopak, który całe życie spędził na gromadzeniu informacji o Epikach, jest odważny, doskonale improwizuje, właściwie... cóż, on niemal zawsze robił coś nieprzewidywalnego. Gdyby nie te jego podrygi do Megan nawet mogłabym go polubić... Kolejnym aspektem jest tłumaczenie, niektóre imiona Epików były tłumaczone inne już nie, mamy więc Stalowe Serce, ale z drugiej strony mamy Confluxa... Nie podobała mi się ta niekonsekwencja.
Z racji zakończenia pewnie sięgnę po drugą część Mścicieli, ale już nie będę podchodzić do lektury oczekując czegoś ambitniejszego, do Pożaru podejdę raczej z dystansem, nie spodziewając się fajerwerków. Sanderson mnie zwyczajnie zawiódł.
autor: Brandon Sanderson
data wydania: 8 czerwca 2015
liczba stron: 444
autor: Brandon Sanderson
data wydania: 8 czerwca 2015
liczba stron: 444