Polacy nie czytają książek, a jeśli już to robią to mieszczą w 37% społeczeństwa. Ludzie na czytelniczych forach podnieśli larum, że jak można nie czytać? Jak to w ogóle jest możliwe? A może została źle skompletowali grupę reprezentacyjną, może była za mała?

Badanie


Maria
Czyta jedynie artykuły w internecie, dotyczące interesujących ją nowinek technicznych, z technologią jest na tyle za pan brat, że często słucha technologicznych podcastów — angielskie, polskie, wszystkie możliwe — i śledzi świeżynki pojawiające się TEDzie by przypadkiem nie przegapić czegoś interesującego. Maria książki lubi, ale jakoś ostatnio ją do nich nie ciągnie, poświęciła się innej pasji, koduje strony, bawi się w małego programistę. Na domiar złego pracuje, ma życie osobiste, słucha w komunikacji miejskiej muzyki, w jej dobowym grafiku nie ma miejsca na czytanie książek. Ostatnią książkę przeczytała w wakacje, gdy poleciła jej ją znajoma, ale jakoś i tak się za mocno nie wciągnęła.
Wanda
Studentka prawa, mieszkanka akademika, uwielbiająca dobrą zabawę i dobre książki. Już w liceum jej czytelnicze zapędy musiały zostać trochę przystopowane, bo matura, bo imprezy, bo ważniejsze sprawy. Na studiach Wanda czyta kodeksy i skrypty, wieczorami (gdy następnego dnia nie ma żadnych zaliczeń) śmiga po barach i klubach. W roku akademickim Wanda nie ma czasu na czytanie, co najwyżej łypnie na jakiś ze swoich ulubionych seriali… Za to w wakacje przeistacza się w prawdziwego książkoholika, nadrabia zaległości, czyta klasyków ze swojego ulubionego gatunku, odświeża ulubione pozycje.
Mikołaj
Gdy miał trzy lata nauczył się czytać, nie znam drugiej takiej osoby, która czytałaby na tyle szybko. W jego pokoju roi się od książek, ma całą półkę poświęconą filozofom: a tu Platon, a tu Nietzsche, a tutaj nawet Marks. Co dusza zapragnie. Mikołaj czyta książki w tramwajach, a i to ostatnio nie, woli odstresować się przy słuchaniu muzyki. W domu natomiast albo liczy całki podwójne, albo rozwiązuje dziko wyglądające zadania matematyczne, które dla laików wyglądają jak mowa elfów. Mikołaj lubi czytać książki, lubi fantastykę, ale nie pogardzi jakaś historyczną pozycją, ale lubi też grać w gry komputerowe, z kumplami wyjść na piwo i zdać sesje. „Jak będę miał czas, to poczytam” mówi.
Czy takie osoby jak Mikołaj, Wanda i Maryśka, naprawdę „nie mają mózgu”, albo „straciły jego lepszą część”? Może i nie czytają zbyt wielu pozycji rocznie, śmiem wątpić. Sądzę, że na przykład taką Maryśkę lepiej rozwinie czytanie artykułów niż dziesiątek nowości, które podpadają pod grafomanie. Czy Mikołaj stracił rozum? Przeczytał więcej książek w latach szkolnych niż większość jego kolegów i koleżanek, a 52 książki rocznie były dla niego niewielkim wyzwaniem. Jego mózg z pewnością poszedł na wypas. A co z Wandą? Czyta jedynie w wakacje? Czy przez większą część roku się nie rozwija? Stanęła w rozwoju? W to również jakoś ciężko mi uwierzyć, jest najbardziej zaznajomioną z wiadomościami ze świata osobą, jaką znam.
Marta
Studiuje, książek nie czytała niemal nigdy, tylko i wyłącznie lektury, ale tak od deski do deski, nigdy nie zafascynowało ją czytanie, jednak ostatnio coś w niej pękło i stwierdziła, że może jednak da szanse książkom. Może spróbuje czytać coś dla przyjemności… Czemu nie spróbować?
Marta niedawno się do mnie zgłosiła z prośbą o polecenie kilku pozycji, nawet nie wiecie, jakie było moje zdziwienie, że w końcu się przemogła, pierwsze książki od czasów lektur licealnych dobrałyśmy na podstawie seriali, które Marta ogląda. Zobaczymy czy jej przygoda się powiedzie.
Anka
Jest w gimnazjum, czytać nie lubi, woli siedzieć na smartphonie lub oglądać śmieszne koty w internecie. Od czasu do czasu z nudów coś tam sobie przeczyta, ale nie przywiązuje wagi do słowa pisanego. Chociaż oboje jej rodzice czytają książki i próbowali ją do tego zachęcić, polegli w tym zadaniu, ona nie czuje, by czytanie było chociaż trochę dla niej.
Z Anką jest problem, bo nawet jak ma karę na telefon i komputer, i wszelkie technologie, to i tak znajdzie sobie jakieś mało wymagające zajęcie, a to podroczy się z kotem, a to posprząta, a to pogapi się na rybki. Jednak i ona ostatnio odkryła, że książki nie gryzą, a mogą też sprawiać przyjemność, bo w końcu poczuła, że wszelkie wymówki i ucieczki przed czytaniem jednak kiedyś muszą się skończyć.
Moja Mama
Odkąd jej wzrok już zupełnie się zepsuł, nie czyta książek. Ma tego typu wadę wzroku, która postępuje na tyle szybko, że okulary już po kilku miesiącach przestają pasować. Kiedyś mi czytała, razem ze mną poznawała losy Harry’ego Pottera, to ona wraz z tatą zaszczepili we mnie miłość do Tolkiena. Teraz jednak Mama czyta bardzo rzadko, a zazwyczaj z lupą, przez dysleksję, którą się odpowiednio nie zajęło, ma wiele czytelniczych problemów. Czytając, zwyczajnie się męczy. Oczy ją bolą. Ledwo widzi litery. Audiobooki nie są dla niej, nie potrafi się do nich ani trochę przekonać.
Tablet okazał się dla Mamy ratunkiem, tam może dowolnie powiększać tekst, jednak jest jeden dość istotny problem, Mama panicznie boi się, że jednym małym klikiem mogłaby zepsuć cały mechanizm. Zobaczymy, jak pójdzie jej powrót do czytelniczej krainy.

źródła: tu, screeny pochodzą z komentarzy na portalu gazeta.pl